18 listopada 2016

Labirynt myśli #5



            Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Poczułam napływającą falę emocji, mieszankę złości, zdezorientowania i wyczerpania. Nie czułam się komfortowo, lecz nie zamierzałam dać się zgnieść przez odczucia Simona. Zanim przerwałam tą chorą, emocjonalną więź, która nas połączyła, wysłałam do jego umysłu moje własne odczucia. Wszystko to co czułam, gdy Anaya bezlitośnie atakowała moje ciało. Nie wiedziałam czy dotarło to do jego jaźni. Jego jedyną reakcją było głośnie westchnienie i odwrócenie wzroku w inną stronę. 

            Skupiłam się na dziewczynie, która leżała przede mną na ziemi. Gdyby nie to, że przełykała co jakiś czas ślinę, nie byłabym pewna czy jeszcze żyje. Jej powieki były zamknięte, oddech ledwo dostrzegalny. Nie ruszała się. Chciałam wiedzieć, co działo się w jej głowie, lecz nie mogłam ryzykować kolejnego wtargnięcia w umysł dziewczyny. Byłam wyczerpana i wolałam poukładać to wszystko sobie zanim zacznę czytać komukolwiek w myślach. 

            Anaya otworzyła oczy i zamrugała nerwowo jakby światło w pokoju sprawiało jej niewiarygodny ból. Napięcie w pokoju wzrastała z każdą minutą jej milczenia. W końcu poruszyła delikatnie palcami u dłonie, krzywiąc się przy tym z bólu. Ugięła nogi w kolanach i podpierając się łokciami, powoli uniosła swoje ciało do pozycji siedzącej. Nie zwracała uwagi na moją osobę, klęczącą tuż obok i poważnie naruszającą jej przestrzeń osobistą. Zachowywała się tak jakby nie miała kontaktu z rzeczywistością. Choć jej oczy były otwarte, rzadko mrugała, a jej spojrzenie było mętne, nieobecne. 

            Postanowiłam, że się oddalę od niej. Nie chciałam ryzykować, że w niespodziewanym szale rzuci się na mnie i rozerwie na strzępy, raniąc przy tym niemiłosiernie. Zupełnie tak jak robiła to chwilę ze swoim ciałem. Nadal klęcząc, odwróciłam głowę od niej i zaczęłam powoli obracać swoje ciało, aby odejść. Poczułam mocne szarpnięcie materiału mojej bluzy i sekundę później spotkałam się z trzeźwym, zimnym spojrzeniem lodowato niebieskich oczu. 

- Nigdy więc tego nie rób. – wysyczała złowieszczo, opluwając przy tym moją twarz śliną zmieszaną z jej własna krwią. Odepchnęła mnie od siebie i podniosła się z podłogi, chwiejąc się przy tym pełna osłabienia po przeżytym koszmarze. Simon ruszył w jej stronę, aby udzielić oparcia, lecz został powstrzymany mocnym uściskiem Kiera, który sam ruszył na pomoc dziewczynie. Simon rzucił w jego stronę nienawistne spojrzenie i zacisnął dłonie w pięści. Wydawało mi się, ze z jego ust wydostało się ciche warknięcie zupełnie jak u dzikiego zwierzęcia. Kier obrócił się w jego stronę i zmierzył go lekceważącym spojrzeniem. Mimo tak niezwykłej przygody, mój umysł działał trzeźwo i bez przeszkód wyczułam kłujące wibracje daru poddaństwa, jednak nie zauważyłam, aby zadziałały jakkolwiek na Simona, który wciąż stał jak skała, zaciskając dłonie raz po raz. 

- Simon, spokój. – głos Anayi zabrzmiał zupełnie jak komenda do zwierzęcia, ale zadziałała bardzo szybko. Simon przyjął pełną rezygnacji pozę, a warkot ucichł. To było niezwykłe. Wydawało mi się jakby tych dwoje łączyła jakaś niesamowita więź, której mój umysł nie był w stanie określić ani też i zrozumieć. Nie była ona związana bezpośrednio z emocjami czy myślami, była czymś poza tym. Czymś nieokreślonym. 

- Serafino kontynuuj przesłuchanie. – słowa Kiera zmroziły mnie od wewnątrz. Poczułam przerażenie i chciałam się sprzeciwić mimo działającego przymuszenia Kiera, które szczypało mnie, zadając dokuczliwy ból. Spojrzałam na Anayę, na której twarzy widniał wyraz rezygnacji i głęboko ukrywanego przerażenia, które było jeszcze większe niż moje. 

            Kier jednak nie był głupcem. Wiedział, kiedy powinien przestać. Objął delikatnie ramieniem mocno poturbowaną dziewczynę i odezwał się spokojnie:

- Twoje przesłuchanie się zakończyło. Tym razem chodzi mi o twojego brata.

            Anaya drgnęła lekko jakby chciała się sprzeciwić mężczyźnie, lecz nie powiedziała nic. Posłusznie przytaknęła i wiem, że zrobiła to z własnej woli. Nie czułam żadnych wibracji kierowanych w jej stronę. Wyczułam za to rosnącą chęć zemsty, która rozprzestrzeniała się po jej umyśle w zastraszającym umyśle. Znów była w formie. Nienawidziła mnie i chciała mojego bólu. Na jej ustach zagościł kpiący uśmieszek, a oczy zabłysły nienaturalnym blaskiem. 

- Kier, zabierz mnie do kogoś, kto opatrzy rany. Simon może zostać sam z ta ślicznotką. Nic mu się nie stanie. – powiedziała pewnym głosem i obróciła w stronę drzwi. Wychodząc słyszałam jak zaczyna nucić pod nosem marsz pogrzebowy. 

            Zostałam sam na sam z Simonem, który był pierwszą i jedyną taką jak dotąd osobą, której myśli pozostawały dla mnie tajemnicą. Zrozumiałam to w momencie, gdy drzwi od pokoju zamknęły się i zostaliśmy sami w ciszy. Cisza była czymś nieosiągalnym dla mnie, gdy przebywałam w pobliżu ludzi. Oprócz delikatnej mieszanki emocji mężczyzny i moich własnych nie byłam w stanie wyczuć nic więcej. Był dla mnie zamkniętą księgą, drogą-pułapką w labiryncie myśli. Ten brak kontroli, możliwość przewagi nad nim, przerażały mnie jeszcze bardziej niż wcześniejsze starcie z jego szaloną siostrą. Nie mogłam okazywać jednak słabości, która mogłaby być przez niego wykorzystana. Grałam odważniejszą i silniejszą niż jestem. 

            Podniosłam przewrócone, plastikowe krzesło z podłogi i ustawiłam je w pobliżu stołu. Usiadłam spokojnie na nim i oparłam się łokciami o blat stołu tak, aby moje dłonie zakrywały usta, które drżały z mieszanki emocji, szalejącej w moim ciele i umyśle. Wskazałam delikatnym ruchem dłoni mężczyźnie miejsce naprzeciwko mnie i spojrzałam wyzywająco na jego osobę. Był nieufny. Dalej stał w tym samym miejscu, co wcześniej, praktycznie nie poruszając się. Jego spojrzenie bacznie mnie obserwowało zupełnie tak jakby analizował każdą część mojego zachowania i starał się przewidzieć, co zaplanowałam dla niego. Nie dziwiłam mu się. Sama nie byłam pewna jak mam przeprowadzić to przesłuchanie, jeśli nie mogłam posłużyć się moimi zdolnościami czytania w myślach. 

            Simon zrobił w moją stronę jeden krok i zaczął sprawdzać moją reakcję na jego ruch. Zupełnie jakby był zwierzęciem, czujnym i wyrachowanym, które oceniało sytuację i otoczenie wokół siebie. Zastanowiło mnie to, lecz nie mogłam tego przemyśleć na spokojnie, gdyż chłopak zrobił kolejny, bardziej pewny krok w moją stronę, aż w końcu usiadł naprzeciwko mnie. Wyczułam napięcie, które zapanowało pomiędzy nami. Zapach świeżej, mokrej ziemi, który otaczał jego osobę, zaczął mnie otumaniać. Zupełnie jakbym trafiła do lasu. Poczułam się bezpieczną i bezgranicznie wolną. Poczułam jak moje powieki opadają ze zmęczenia zupełnie jakbym miała za chwilę zasnąć. Ściągnęłam lewą dłoń ze stołu i uszczypnęłam się mocno w udo. To mnie obudziło i uwolniło spod uroku chłopaka. 

            Simon nie zauważył mojej chwilowej nieobecności i rozkojarzenia. Nadal pozostawał czujny i napięty. Usłyszałam jak jego zęby ocierają się o siebie z nieprzyjemnym chrzęstem. Była taki inny. Dziki.

- Co zrobiłaś mojej siostrze? – zapytał, przerywając ciszę panującą pomiędzy nami. Mieszanka niepewności, lęku i zaciekawienia połaskotała mój umysł. 

- Czytałam w jej myślach. – odpowiedziałam wprost, wiedząc, że Kier wspomniał im o mojej umiejętności zanim znaleźliśmy się w tym samym pokoju. Potraktował rodzeństwo ulgowo i inaczej niż wszystkich przed nimi. Zazwyczaj nie tłumaczył nic przesłuchiwanym i zostawali rzuceni na głęboką wodę, gdy mój dar zaczynał przeszukiwać bez ostrzeżenia ich umysł.  Mina Simona sugerowała, że mi nie uwierzył. Zdawał się wyczuć nieszczerość w moim głosie. Swoim spojrzeniem zdawał się prześwietlać moją osobę i czytać w niej jak w otwartej księdze. To było dla mnie czymś niezwykłym. Jak do tej pory tylko moja matka wiedziała o czym myślę i co czuję, zanim zdążyłam jej wytłumaczyć gnębiący mnie problem. 

- No dobrze. – westchnęłam z rezygnacją, wiedząc, że bez szerszych wyjaśnień chłopak nie zacznie ze mną współpracować. – Zaczęłam czytać w myślach twojej siostry, a ona mnie zaatakowała swoim darem. Moim odruchem obronnym było wyrwanie jej osobowości z ciała.

            Chyba zrobiłam na nim wrażenie, bo jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.

- Zrobiłaś to? – zapytał z niedowierzaniem. 

- Tak. Choć nie zrobiłam tego umyślnie. To był odruch obronny mojego daru. Chciał mnie ochronić, dlatego skrzywdził osobę, stanowiącą dla mnie zagrożenie. Naprawdę nie zrobiłam tego specjalnie. Wierzysz mi?

- Tak. Wierzę. – odparł spokojnie i już bez napięcia, usiadł spokojnie na krześle i z przyjaznym wyrazem twarzy, zaczął mi się przyglądać. Poczułam jak sytuacja pomiędzy nami zmienia się diametralnie. Nie było już wrogości, lecz chęć poznania i przyjaźń. Poczułam się zagubiona. 

- To wszystko? Nie masz ochoty mnie ukarać z cierpienie siostry? 

- Absolutnie nie. Choć ona życzy ci śmierci w podobnych mękach jakie ona przeszła, gdy ukradłaś jej wszystko, co ją tworzyło. I pewnie myśli, że właśnie cię torturuję, ale nie dam Anayi tej satysfakcji. Należało się jej się. Trochę pokory nie zaszkodzi. Może zastanowi się chwilę zanim zaatakuje następna osobę. – Simon ujął moją dłoń, leżącą na stole we własne dłonie i uśmiechnął się przyjaźnie. Poczułam ciepło, które miłą falą zaczęło rozchodzić się po moim ciele. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Moje opanowanie i ostrożność zaczęły topnieć. To było jednocześnie miłe i przerażające. Zignorowałam czerwoną lamkę w moim umyśle, która zaczęła świecić wściekłą czerwienią, próbując mnie ostrzec, że robię błąd. Uśmiechnęłam się i zapytałam:

- Zaczynamy przesłuchanie? 

            Simon skinął głową na znak, że jest gotów. Przez całe to spotkanie jego dłonie wciąż obejmowały moją, zagłuszając wszystkie sygnały ostrzegawcze, które nadawał mój umysł.

4 komentarze:

  1. W tym rozdziale moją największą uwagę przykuł Simon. Sam jego dar, relacje z siostrą i cała ta niezwykła otoczka wokół niego... no to nie jest normalne, ale właśnie przez to on sam wydaje się tak szalenie interesujący!
    Zwłaszcza to zakończenie! Oj, coś mocno nie tak jest z tym chłopakiem i czuję, że przez to Serafinie może stać się coś złego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się kim jest ta Anaya. Wydaje mi się, że Serafina będzie mieć z nią dużo problemów, bo dziewczyna chyba naprawdę jej nie znosi. Z jednej strony się nie dziwię, w końcu zadała jej dużo bólu, ale z drugiej mam wrażenie, że chodzi o coś więcej. Tylko o co? Tego jeszcze nie wiem.
    Simon wzbudził we mnie pozytywne odczucia, ale to tylko pierwsze wrażenie. Rozśmieszył mnie mówiąc, że Anayii przyda się trochę pokory i że nie ma zamiaru się za nią mścić. Ciekawi mnie kim jest ten człowiek i jaka będzie jego rola w opowiadaniu.
    Lecę dalej!

    A takie błędy rzuciły mi się w oczy:
    "Napięcie w pokoju wzrastała z każdą minutą jej milczenia" - wzrastało
    "Może zastanowi się chwilę zanim zaatakuje następna osobę" - następną
    "Zignorowałam czerwoną lamkę w moim umyśle" - lampkę. Raczej wątpię, że miałaś tu na myśli zwierzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie #SerafinaXSimon, hah, ja to czuję i ja to wiem! XD

    Może nie nazwę tego "pełnym emocji", bo po prostu ten rozdział zawierał wyjaśnienia z poprzedniego, ale i tak to mi się podobało. Masz bardzo ładny i swobodny styl, który czyta się z przyjemnością, więc same plusy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę ukojenia dla szaleństwa poprzedniego rozdziału. Podoba mi się.
    Na końcu masz błąd powtórzenia. Jest czerwona lampka i wściekła czerwień. Olej czerwoną przy lampce i będzie idealnie. Poza tym nie zauważyłam błędów.
    Ciekawie się zapowiada relacja z Simonem.
    Pozdrawiam i lecęczytać kolejny rozdział 😉

    OdpowiedzUsuń