Nasze spojrzenia skrzyżowały się.
Poczułam napływającą falę emocji, mieszankę złości, zdezorientowania i wyczerpania.
Nie czułam się komfortowo, lecz nie zamierzałam dać się zgnieść przez odczucia
Simona. Zanim przerwałam tą chorą, emocjonalną więź, która nas połączyła,
wysłałam do jego umysłu moje własne odczucia. Wszystko to co czułam, gdy Anaya
bezlitośnie atakowała moje ciało. Nie wiedziałam czy dotarło to do jego jaźni.
Jego jedyną reakcją było głośnie westchnienie i odwrócenie wzroku w inną
stronę.
Skupiłam się na dziewczynie, która
leżała przede mną na ziemi. Gdyby nie to, że przełykała co jakiś czas ślinę,
nie byłabym pewna czy jeszcze żyje. Jej powieki były zamknięte, oddech ledwo
dostrzegalny. Nie ruszała się. Chciałam wiedzieć, co działo się w jej głowie,
lecz nie mogłam ryzykować kolejnego wtargnięcia w umysł dziewczyny. Byłam
wyczerpana i wolałam poukładać to wszystko sobie zanim zacznę czytać
komukolwiek w myślach.
Anaya otworzyła oczy i zamrugała
nerwowo jakby światło w pokoju sprawiało jej niewiarygodny ból. Napięcie w
pokoju wzrastała z każdą minutą jej milczenia. W końcu poruszyła delikatnie
palcami u dłonie, krzywiąc się przy tym z bólu. Ugięła nogi w kolanach i podpierając
się łokciami, powoli uniosła swoje ciało do pozycji siedzącej. Nie zwracała
uwagi na moją osobę, klęczącą tuż obok i poważnie naruszającą jej przestrzeń
osobistą. Zachowywała się tak jakby nie miała kontaktu z rzeczywistością. Choć
jej oczy były otwarte, rzadko mrugała, a jej spojrzenie było mętne, nieobecne.
Postanowiłam, że się oddalę od niej.
Nie chciałam ryzykować, że w niespodziewanym szale rzuci się na mnie i rozerwie
na strzępy, raniąc przy tym niemiłosiernie. Zupełnie tak jak robiła to chwilę
ze swoim ciałem. Nadal klęcząc, odwróciłam głowę od niej i zaczęłam powoli
obracać swoje ciało, aby odejść. Poczułam mocne szarpnięcie materiału mojej
bluzy i sekundę później spotkałam się z trzeźwym, zimnym spojrzeniem lodowato niebieskich
oczu.
-
Nigdy więc tego nie rób. – wysyczała złowieszczo, opluwając przy tym moją twarz
śliną zmieszaną z jej własna krwią. Odepchnęła mnie od siebie i podniosła się z
podłogi, chwiejąc się przy tym pełna osłabienia po przeżytym koszmarze. Simon
ruszył w jej stronę, aby udzielić oparcia, lecz został powstrzymany mocnym
uściskiem Kiera, który sam ruszył na pomoc dziewczynie. Simon rzucił w jego
stronę nienawistne spojrzenie i zacisnął dłonie w pięści. Wydawało mi się, ze z
jego ust wydostało się ciche warknięcie zupełnie jak u dzikiego zwierzęcia. Kier
obrócił się w jego stronę i zmierzył go lekceważącym spojrzeniem. Mimo tak
niezwykłej przygody, mój umysł działał trzeźwo i bez przeszkód wyczułam kłujące
wibracje daru poddaństwa, jednak nie zauważyłam, aby zadziałały jakkolwiek na
Simona, który wciąż stał jak skała, zaciskając dłonie raz po raz.
-
Simon, spokój. – głos Anayi zabrzmiał zupełnie jak komenda do zwierzęcia, ale
zadziałała bardzo szybko. Simon przyjął pełną rezygnacji pozę, a warkot ucichł.
To było niezwykłe. Wydawało mi się jakby tych dwoje łączyła jakaś niesamowita
więź, której mój umysł nie był w stanie określić ani też i zrozumieć. Nie była
ona związana bezpośrednio z emocjami czy myślami, była czymś poza tym. Czymś
nieokreślonym.
-
Serafino kontynuuj przesłuchanie. – słowa Kiera zmroziły mnie od wewnątrz.
Poczułam przerażenie i chciałam się sprzeciwić mimo działającego przymuszenia
Kiera, które szczypało mnie, zadając dokuczliwy ból. Spojrzałam na Anayę, na
której twarzy widniał wyraz rezygnacji i głęboko ukrywanego przerażenia, które było
jeszcze większe niż moje.
Kier jednak nie był głupcem.
Wiedział, kiedy powinien przestać. Objął delikatnie ramieniem mocno poturbowaną
dziewczynę i odezwał się spokojnie:
-
Twoje przesłuchanie się zakończyło. Tym razem chodzi mi o twojego brata.
Anaya drgnęła lekko jakby chciała się
sprzeciwić mężczyźnie, lecz nie powiedziała nic. Posłusznie przytaknęła i wiem,
że zrobiła to z własnej woli. Nie czułam żadnych wibracji kierowanych w jej
stronę. Wyczułam za to rosnącą chęć zemsty, która rozprzestrzeniała się po jej
umyśle w zastraszającym umyśle. Znów była w formie. Nienawidziła mnie i chciała
mojego bólu. Na jej ustach zagościł kpiący uśmieszek, a oczy zabłysły
nienaturalnym blaskiem.
-
Kier, zabierz mnie do kogoś, kto opatrzy rany. Simon może zostać sam z ta
ślicznotką. Nic mu się nie stanie. – powiedziała pewnym głosem i obróciła w
stronę drzwi. Wychodząc słyszałam jak zaczyna nucić pod nosem marsz pogrzebowy.
Zostałam sam na sam z Simonem, który
był pierwszą i jedyną taką jak dotąd osobą, której myśli pozostawały dla mnie
tajemnicą. Zrozumiałam to w momencie, gdy drzwi od pokoju zamknęły się i
zostaliśmy sami w ciszy. Cisza była czymś nieosiągalnym dla mnie, gdy
przebywałam w pobliżu ludzi. Oprócz delikatnej mieszanki emocji mężczyzny i
moich własnych nie byłam w stanie wyczuć nic więcej. Był dla mnie zamkniętą
księgą, drogą-pułapką w labiryncie myśli. Ten brak kontroli, możliwość przewagi
nad nim, przerażały mnie jeszcze bardziej niż wcześniejsze starcie z jego
szaloną siostrą. Nie mogłam okazywać jednak słabości, która mogłaby być przez
niego wykorzystana. Grałam odważniejszą i silniejszą niż jestem.
Podniosłam przewrócone, plastikowe
krzesło z podłogi i ustawiłam je w pobliżu stołu. Usiadłam spokojnie na nim i
oparłam się łokciami o blat stołu tak, aby moje dłonie zakrywały usta, które
drżały z mieszanki emocji, szalejącej w moim ciele i umyśle. Wskazałam
delikatnym ruchem dłoni mężczyźnie miejsce naprzeciwko mnie i spojrzałam
wyzywająco na jego osobę. Był nieufny. Dalej stał w tym samym miejscu, co
wcześniej, praktycznie nie poruszając się. Jego spojrzenie bacznie mnie
obserwowało zupełnie tak jakby analizował każdą część mojego zachowania i
starał się przewidzieć, co zaplanowałam dla niego. Nie dziwiłam mu się. Sama
nie byłam pewna jak mam przeprowadzić to przesłuchanie, jeśli nie mogłam
posłużyć się moimi zdolnościami czytania w myślach.
Simon zrobił w moją stronę jeden
krok i zaczął sprawdzać moją reakcję na jego ruch. Zupełnie jakby był
zwierzęciem, czujnym i wyrachowanym, które oceniało sytuację i otoczenie wokół
siebie. Zastanowiło mnie to, lecz nie mogłam tego przemyśleć na spokojnie, gdyż
chłopak zrobił kolejny, bardziej pewny krok w moją stronę, aż w końcu usiadł
naprzeciwko mnie. Wyczułam napięcie, które zapanowało pomiędzy nami. Zapach
świeżej, mokrej ziemi, który otaczał jego osobę, zaczął mnie otumaniać.
Zupełnie jakbym trafiła do lasu. Poczułam się bezpieczną i bezgranicznie wolną.
Poczułam jak moje powieki opadają ze zmęczenia zupełnie jakbym miała za chwilę
zasnąć. Ściągnęłam lewą dłoń ze stołu i uszczypnęłam się mocno w udo. To mnie
obudziło i uwolniło spod uroku chłopaka.
Simon nie zauważył mojej chwilowej
nieobecności i rozkojarzenia. Nadal pozostawał czujny i napięty. Usłyszałam jak
jego zęby ocierają się o siebie z nieprzyjemnym chrzęstem. Była taki inny.
Dziki.
-
Co zrobiłaś mojej siostrze? – zapytał, przerywając ciszę panującą pomiędzy
nami. Mieszanka niepewności, lęku i zaciekawienia połaskotała mój umysł.
-
Czytałam w jej myślach. – odpowiedziałam wprost, wiedząc, że Kier wspomniał im
o mojej umiejętności zanim znaleźliśmy się w tym samym pokoju. Potraktował
rodzeństwo ulgowo i inaczej niż wszystkich przed nimi. Zazwyczaj nie tłumaczył
nic przesłuchiwanym i zostawali rzuceni na głęboką wodę, gdy mój dar zaczynał
przeszukiwać bez ostrzeżenia ich umysł. Mina
Simona sugerowała, że mi nie uwierzył. Zdawał się wyczuć nieszczerość w moim
głosie. Swoim spojrzeniem zdawał się prześwietlać moją osobę i czytać w niej
jak w otwartej księdze. To było dla mnie czymś niezwykłym. Jak do tej pory
tylko moja matka wiedziała o czym myślę i co czuję, zanim zdążyłam jej wytłumaczyć
gnębiący mnie problem.
-
No dobrze. – westchnęłam z rezygnacją, wiedząc, że bez szerszych wyjaśnień
chłopak nie zacznie ze mną współpracować. – Zaczęłam czytać w myślach twojej
siostry, a ona mnie zaatakowała swoim darem. Moim odruchem obronnym było
wyrwanie jej osobowości z ciała.
Chyba zrobiłam na nim wrażenie, bo
jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
-
Zrobiłaś to? – zapytał z niedowierzaniem.
-
Tak. Choć nie zrobiłam tego umyślnie. To był odruch obronny mojego daru. Chciał
mnie ochronić, dlatego skrzywdził osobę, stanowiącą dla mnie zagrożenie. Naprawdę
nie zrobiłam tego specjalnie. Wierzysz mi?
-
Tak. Wierzę. – odparł spokojnie i już bez napięcia, usiadł spokojnie na krześle
i z przyjaznym wyrazem twarzy, zaczął mi się przyglądać. Poczułam jak sytuacja
pomiędzy nami zmienia się diametralnie. Nie było już wrogości, lecz chęć
poznania i przyjaźń. Poczułam się zagubiona.
-
To wszystko? Nie masz ochoty mnie ukarać z cierpienie siostry?
-
Absolutnie nie. Choć ona życzy ci śmierci w podobnych mękach jakie ona przeszła,
gdy ukradłaś jej wszystko, co ją tworzyło. I pewnie myśli, że właśnie cię
torturuję, ale nie dam Anayi tej satysfakcji. Należało się jej się. Trochę
pokory nie zaszkodzi. Może zastanowi się chwilę zanim zaatakuje następna osobę.
– Simon ujął moją dłoń, leżącą na stole we własne dłonie i uśmiechnął się
przyjaźnie. Poczułam ciepło, które miłą falą zaczęło rozchodzić się po moim
ciele. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Moje opanowanie i ostrożność
zaczęły topnieć. To było jednocześnie miłe i przerażające. Zignorowałam
czerwoną lamkę w moim umyśle, która zaczęła świecić wściekłą czerwienią, próbując
mnie ostrzec, że robię błąd. Uśmiechnęłam się i zapytałam:
-
Zaczynamy przesłuchanie?
Simon skinął głową na znak, że jest
gotów. Przez całe to spotkanie jego dłonie wciąż obejmowały moją, zagłuszając wszystkie
sygnały ostrzegawcze, które nadawał mój umysł.
W tym rozdziale moją największą uwagę przykuł Simon. Sam jego dar, relacje z siostrą i cała ta niezwykła otoczka wokół niego... no to nie jest normalne, ale właśnie przez to on sam wydaje się tak szalenie interesujący!
OdpowiedzUsuńZwłaszcza to zakończenie! Oj, coś mocno nie tak jest z tym chłopakiem i czuję, że przez to Serafinie może stać się coś złego...
Zastanawiam się kim jest ta Anaya. Wydaje mi się, że Serafina będzie mieć z nią dużo problemów, bo dziewczyna chyba naprawdę jej nie znosi. Z jednej strony się nie dziwię, w końcu zadała jej dużo bólu, ale z drugiej mam wrażenie, że chodzi o coś więcej. Tylko o co? Tego jeszcze nie wiem.
OdpowiedzUsuńSimon wzbudził we mnie pozytywne odczucia, ale to tylko pierwsze wrażenie. Rozśmieszył mnie mówiąc, że Anayii przyda się trochę pokory i że nie ma zamiaru się za nią mścić. Ciekawi mnie kim jest ten człowiek i jaka będzie jego rola w opowiadaniu.
Lecę dalej!
A takie błędy rzuciły mi się w oczy:
"Napięcie w pokoju wzrastała z każdą minutą jej milczenia" - wzrastało
"Może zastanowi się chwilę zanim zaatakuje następna osobę" - następną
"Zignorowałam czerwoną lamkę w moim umyśle" - lampkę. Raczej wątpię, że miałaś tu na myśli zwierzę ;D
Normalnie #SerafinaXSimon, hah, ja to czuję i ja to wiem! XD
OdpowiedzUsuńMoże nie nazwę tego "pełnym emocji", bo po prostu ten rozdział zawierał wyjaśnienia z poprzedniego, ale i tak to mi się podobało. Masz bardzo ładny i swobodny styl, który czyta się z przyjemnością, więc same plusy :)
Trochę ukojenia dla szaleństwa poprzedniego rozdziału. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńNa końcu masz błąd powtórzenia. Jest czerwona lampka i wściekła czerwień. Olej czerwoną przy lampce i będzie idealnie. Poza tym nie zauważyłam błędów.
Ciekawie się zapowiada relacja z Simonem.
Pozdrawiam i lecęczytać kolejny rozdział 😉