1 września 2016

Labirynt myśli #4



          Biegłam przed siebie, mijając szereg białych drzwi i równie białych ścian. Nie do końca wiedziałam co się ze mną dzieje. Wewnątrz mnie emocje i wspomnienia mieszały się. Nieznane mi obrazy przelatywały przez moją świadomość niczym odrzutowce latające po niebie z nieziemską prędkością. Czułam się zupełnie jakbym uczestniczyła w szalonej jeździe na rollercoasterze. Nie była pewna czy oddycham. Ciało krzyczało na mnie, abym się zatrzymała jednak świadomość mówiła „biegnij!”. 

            Nagle wpadłam na kogoś i przewróciłam się na ziemię, robiąc przy tym fikołka niemalże w powietrzu. Usłyszałam cichy, znajomy dźwięk dzwoniących dzwoneczków, lecz nie potrafiłam określić, skąd go znałam. Położyłam się na plecach i tępo patrzyłam na świecącą nade mną białą, rażącą jarzeniówkę. Zaczęłam się histerycznie śmiać. Nie wyczułam momentu, kiedy mój śmiech przerodził się w płacz. 

            Obrazy w moim umyśle nie przestawały się zmieniać. Zupełnie jakbym oglądała pokaz zdjęć, które ktoś przeglądał z zawrotną prędkością. Jedne były mi znane, przestawiały moje wspomnienia z dzieciństwa. Marzenia, które powstały zanim dowiedziałam się, że posiadam niezwykłe umiejętności, które budziły w innych strach i nienawiść. Oprócz dobrze mi znanych wspomnień były także te, które nie pochodziły ode mnie. Mieszanka emocji, krótkich myśli, przerażających zdarzeń, w których nie brałam udziału. A wszystko to otoczone znanym mi zapachem ziemi. 

            Nie mogłam się skupić tak, aby oddzielić rzeczywistość od myśli. Wpadłam w labirynt, z którego nie potrafiłam się wydostać bez odpowiedniej mapy. Ciągle trafiałam na coraz to nową ścianę wspomnień, które chciały opowiedzieć swoja historię. Nie mogłam ich zatrzymać, jedyne co byłam w stanie zrobić to uciekać. 

- Zatrzymaj się! – usłyszałam dochodzący z daleka kobiecy głos. Był drżący, przerażony, ale i pełen czułości. I choć moim ciałem rzucały na wszystkie strony wspomnienia i emocje, mimo przepełniającego mnie strachu, zatrzymałam się i zaczęłam wewnętrznie wyciszać. Odpychałam od siebie natarczywe myśli i segregowałam je na moje i obce. To była ciężka przeprawa zupełnie jakbym przechodziła przez dżunglę, torując sobie drogę tępym nożem. Ale dałam radę i choć byłam zmęczona, ułożyłam wszytko w odpowiednich miejscach, pozwalając moim myślą na swobodne przemieszczanie się tak jak powinno to być. Obce wspomnienia zamknęłam w kolejnej szczelinie, skąd nie mogły się wydostać same, a ja mogłam powracać do nich bez żadnych przeszkód. 

            Otworzyłam oczy i poczułam jak moje obolałe cało przestaje się obijać o podłogę. Wzięłam głęboki oddech, pozwalając płucom na zregenerowanie się po tak długim bezdechu. Bolało, lecz nie przestawałam i wzięłam kolejny oddech. I choć szumiało mi w głowie, a odgłosy z zewnątrz nie docierały do mnie wyraźnie, rozejrzałam się wokół siebie. 

            Prawie przy mojej twarzy znajdowała się twarz Eleny, która szeptała do mnie uspokajające słowa, których sens nie do końca był dla mnie zrozumiały. Głaskała mnie przy tym delikatnie po głowie, a dzwoneczki, które ozdabiały rękawy jej koszuli, cichutko dźwięczały. Nade mną stała także Emilie z nieobecnym wzrokiem, mamrocząca coś pod nosem oraz Don, nasz komputerowy geniusz, który posiadał banalny dar – był niezwykle silny, co stanowiło dość komiczne zestawienie z jego patykowatym ciałem i wielkimi okularami z czarną oprawką. Chciałam wstać i odzyskać choć odrobinę godności, lecz Don bardzo szybko powstrzymał mnie od tego, dociskając moje ciało do ziemi. 

- Wszystko w porządku. – powiedziałam a mój głos był równie zachrypnięty jak u piosenkarza po kilkugodzinnym koncercie. Jego uścisk zelżał, a ja usiadłam na podłodze, uwalniając się przy tym z objęć Eleny. – Co się stało?

            Moje spojrzenie padło na jasnowidzkę, która ocierała właśnie łzy z policzków. Nawet nie zauważyłam, że płakała, ale sama świadomość, że mogłam doprowadzić ją do płaczu, zabolała mnie.
- Biegłaś przez korytarz na oślep. Co chwilę się przewracałaś, krzyczałaś i śmiałaś histerycznie na zmianę. To  było straszne. Zupełnie jakbyś nie była sobą. – wyszeptała Elena, patrząc na mnie przerażona. – To ja powinnam się pytać ciebie co się stało podczas przesłuchania tych nowych.

            Elena i Don spojrzeli na mnie wyczekująco. Nawet Emilie miała bardziej obecny wyraz twarzy niż zazwyczaj. 

- Nie mam pojęcia. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Dalej miałam w głowie mętlik, lecz panowałam nad tym na tyle, aby rozumieć to, co dzieje się wokół mnie. Moje myśli swobodnie przepływały przez umysł mimo, że panował w nim niesamowity ścisk. Szukając jego przyczyny znalazłam mnóstwo myśli, które nie należały do mnie. I nagle zrozumiałam, co takiego wydarzyło się podczas sondowania umysłu Anayi. Gdy ona zaatakowała moje ciało, ja nieświadomie zaczęłam się bronić, wyrywając z jej umysłu wspomnienia i wszystko to, co powinno być tylko znane jej. Okradłam ją ze wszystkiego, co posiadała w swoim umyśle. Zostawiałam w tamtym pokoju puste ciało, które umierało z każdą sekundą nieobecności świadomości. 

            Jakby na potwierdzenie usłyszeliśmy wrzask, dochodzący z okolicy pokoju przesłuchań. Zupełnie jakby ktoś torturował tam kogoś. Elena spojrzała na mnie ze strachem w oczach i wiedziałam, że widzi niezbyt przyjemną przyszłość. 

- Zostańcie tutaj. – wyszeptałam, podnosząc się z podłogi przy pomocy dłoni Dona. Ruszyłam powoli przed siebie, utykając przy każdym kroku. Czułam jak boli mnie każda kosteczka na ciele, lecz nie mogłam odpocząć zanim nie pozbędę się Anayi z własnego umysłu. 

            Dotarcie na miejsce zajęło mi nieco dłużej niż zazwyczaj, lecz nawet te kilki minut więcej nie przygotowało mnie na to, co zobaczyłam w pokoju przesłuchań. Anaya leżała na podłodze, dociskana do niej przez Kiera i Simona. Oboje mężczyźni wyglądali na zszokowanych i zmęczonych, a sama Anaya przypominała bardziej rozdrapane, zalane krwią płótno niż ludzkie ciało. Zupełnie jakby w szaleństwie, które ją ogarnęło, pocięła się ostrym narzędziem. Sekundę później zrozumiałam, że to jej własny dar, niekontrolowany przez umysł, otwierał coraz to nowe rany na dziewczęcym ciele. 

            Gdy zobaczyłam jak jej policzek rozrywa się sam i zalewa kolejnymi strumieniami krwi, podeszłam do ciała i przykucnęłam. Kier obserwował mnie czujnie, natomiast Simon chciał rzucić się na mnie, jakby chciał mnie powstrzymać. Ujrzałam w wyrazie jego twarzy ból, zupełnie jak gdyby cierpiał wraz z dziewczyną. Dotknęłam swoją dłonią zakrwawionego czoła dziewczyny i przelałam powoli do jej umysłu to, co wcześniej z niego wyrwałam. Wszystko co przepływało przez nas, zostawało w moim umyśle ślad. Cząstki informacji, które według mojej świadomości, byłyby dla mnie użyteczne. Po chwili jej ciało przestało się szarpać, a krzyki umilkły, pozostawiając po sobie głuche echo. Mężczyźnie niepewnie puścili dziewczynę, lecz nie widząc żadnych oznak szaleństwa, odsunęli się pod ścianę i ze zmęczenia oparli się o nią plecami, siedząc bezpośrednio na podłodze. Poczułam na sobie pełne zainteresowania i niemych pytań spojrzenie Kiera. I wiedziałam, że to jest początek moich kłopotów.

4 komentarze:

  1. To przedziwne, co się działo z główną bohaterką. Zastanawiałam się, czy to tylko czytanie w myślach wprowadziło ją w taki stan? Czy może zadziało się coś znacznie więcej? No, ale potem wszystko stało się jasne, a raczej bardziej logiczne - okradła przesłuchiwaną dziewczynę ze świadomości. Dar Anayi jest przerażający. Zwłaszcza, gdy zwrócił się przeciw posiadaczce. Dobrze, że główna bohaterka oddała, to co zabrała, ale jednocześnie zaczynam się o nią trochę obawiać, zwłaszcza, że Kier wykazał się sporym zainteresowaniem tym późniejszym incydentem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo emocjonujący rozdział, nie powiem, naprawde. Trochę tak czytałam, a w głowie budował się coraz większy znak zapytania, próbując ogarnąć całą akcję XD Intryguje mnie Anaya, jest bardzo... tajemnicza. To chyba cecha wspólna z główną bohaterką, która poniekąd też jest taka. Co je łączy? Jakie kłopoty będzie miała Serafina? Kurde, ciekawi mnie to!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Na wstępie pragnę Ci gorąco podziękować za wszystkie komentarze pod moimi rozdziałami i za to że czytałaś, mimo że ja nie komentowałam u Ciebie. Miałam taki czas, że nic nie czytałam u nikogo, ale teraz wracam i nadrabiam zaległości ;)

    Podoba mi się sposób, w który to wszystko opisujesz. Bardzo zgrabnie dobierasz słowa i mimo że te wszystkie magiczne zdolności, "wchodzenie" w umysły itp. jest ciężkie do pojęcia, to nie czuję zagubienia. Jestem ciekawa, jak po tym wydarzeniu będzie się rozwijać relacja Serafiny i Anayi.
    Lecę do następnego!

    Wypatrzyłam takie błędy:
    "Nie była pewna czy oddycham" - nie byłam
    "Ciągle trafiałam na coraz to nową ścianę wspomnień, które chciały opowiedzieć swoja historię" - swoją
    "pozwalając moim myślą na swobodne przemieszczanie się" - myślom, bo liczba mnoga
    "Moje myśli swobodnie przepływały przez umysł mimo, że panował w nim niesamowity ścisk" - "mimo że" nie rozdzielamy przecinkiem. Należy go postawić przed całym zwrotem, czyli przed "mimo", a nie przed "że".

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle! Nie spodziewałabym się takiego obrotu spraw. Nie wiem jak zareagowalabym, gdybym przez przpadek odebrała myśli, wspomnienia innej osobie. Chociaż zawsze chciałam czytać w myślach xD
    Super rozdział, pozdrawiam 😆

    OdpowiedzUsuń