- To była jedna z najtrudniejszych misji, jakie miałam – stwierdziła
Amazonka, jadąc przez zatłoczone miasto swoim sportowym autem. Rozglądała się
bezmyślnie po domach i zastanawiała, co by się z nią stało, jakby nie rozegrała
tej partii rozważnie. Na pewno trafiłaby do więzienia, ale co dalej?
Przesłuchania pod groźbą zabicia? Rozprawa w sądzie na światową skalę
transmitowana we wszystkich możliwych źródłach informacyjnych? A może od razu
wymierzona kara śmierci, potajemnie ukartowana przez rząd? Żadna z tych opcji
nie przypadała dziewczynie do gustu. Była zawodową zabójczynią, nastoletnią
zabójczynią, poszukiwaną w każdym zakątku świata. Ile była warta jej śmierć?
Ocalenie kilka tysięcy żyć za jej jedno. Rząd na pewno byłby zadowolony z
takiego wyjścia, ale nie ona.
Skręciła w wąską uliczkę i wjechała
na zapuszczony plac przed blokiem. Zaprowadziła swoje auto do garażu i zamknęła
na kłódkę drzwi, prowadzące do niego. Licho nie śpi. Podrzuciła kluczyki do
góry i złapała jednym szybkim ruchem, ruszyła w stronę wejścia do bloku i
zniknęła na schodach.
***
- Jak ona to robi? – zastanawiał się Christopher, idąc do
szkoły.
Wczorajsza sytuacja zaskoczyła go.
Nadal miał w pamięci wzrok, jakim obdarowała go dziewczyna - zagubiony i taki
zdeterminowany. Okazja załapania Amazonki przeleciała mu koło nosa. Gdyby tylko
za nią wtedy pobiegł, gdyby ją tylko zdołał złapać …
Nie było, co siebie oskarżać,
wiedział o tym, jednak i tak czuł gorycz, ogarniającą go do głębi. Miał okazję
i ją zmarnował.
Minął wysoką bramę, prowadząca do
szkoły i przypomniał sobie o ofierze. Nawet nie przypuszczał jak był blisko
wyznaczenia kolejnej osoby „na celowniku” Amazonki. Nigdy jednak nie pomyślałby,
że tą osoba może być nastoletnia córka właściciela firmy, która dopiero co
zaczynała swoją karierę. Dlaczego ktoś chciał zabić taka delikatną istotkę? Z
zazdrości o jej sukcesy? Nie to niemożliwe. W takim wypadku musiał być to ktoś
z firmy, bo dziewczyna nie była znana na skalę światową. A może to miała być
przestroga dla biznesmena, który otwierał nastolatce drogę do sławy? Na pewno
podpadł komuś, nie przyjmując jego córki, siostry, dziewczyny i nie pomagając
jej w rozpoczęciu kariery zawodowej. Ale trop się urywał. Wiele ludzi
przechodziło przez drzwi firmy i wychodziło przez nie z pustymi rękoma i
niezadowoleniem ze słów i krytyki samego mistrza. Było za wiele podejrzanych.
Za wiele ścieżek do przejścia.
Chris wszedł do klasy i popatrzył na
siedzącą przy oknie białowłosą dziewczynę, która się do niego nieśmiało
uśmiechnęła.
- Dlaczego ona to zrobiła? – pomyślał i niepewnym krokiem
ruszył do swojej ławki. Rzucił plecak pod biurko i obrócił się w jej stronę,
wymienili kulturalnie między sobą słowo „cześć”, kiedy miał się jej o coś
zapytać, do klasy wkroczył nauczyciel i zaczął bez zbędnego gadania prowadzić
przewidzianą na dzisiaj lekcję biologii.
Christopher delikatnie uderzył
palcami o blat stolika i mruknął pod nosem. Był tak bardzo rozkojarzony, że nie
zauważył, kiedy skończyła się lekcja. Zachowywał się jak robot, chodził z klasy
do klasy, a za nim pędziła pustka.
***
W porze obiadowej poczuł na sobie
czyjeś spojrzenie i obrócił się do tyłu. Białowłosa koleżanka patrzyła na niego
z wyraźnym niepokojem, marszcząc przy tym swoje brwi. Usiadła bez słowa obok,
stawiając tacę z jedzeniem na stoliku, wzięła do ręki frytkę i zamoczyła w
keczupie. Siedzieli tak w milczeniu kilka dłuższych chwil, aż w końcu usłyszał
jej jedwabny głos:
- Coś cię gryzie?
- Nie – odparł bez przekonania, wpatrując się w jedzenie na
tacy.
Samantha popatrzyła na swoją tacę i
westchnęła cicho. Wzięła do ręki karton z sokiem i upiła z niego dwa łyki.
Zaschło jej z emocji w gardle, z niewiadomych dla niej przyczyn, bała się
kolejnych słów niedawno poznanego przyjaciela.
- Jesteś pewien? – przełamała swoje nieracjonalne lęki. –
Wyglądasz jak widmo, ludzie cię omijają szerokim łukiem jakby bali się, że ich
co najmniej pozabijasz.
- Czuję się dobrze, tylko rozmyślam. – odparł, czując jak
jego ręce się pocą.
- A nad czym? – popatrzyła z wyczekiwaniem na niego,
zjadając kolejną frytkę.
- Czy to takie ważne? – popatrzył na nią, a ona pokiwała
twierdząco głową. Po chwili poczuł przypływ odwagi i zaczął mówić – Zastanawiam
się jak taka miła dziewczyna ja ty, może być zarazem tak okropną osobą.
- N..nie rozumiem – jej głos się zawahał. Odstawiła kartonik
na stolik, ponieważ poczuła jak zaczynają jej drzeć ręce. Położyła je na kolana
i wiedziała, że teraz nadejdzie najgorsze. Była silna od wewnątrz, ale przy tym
chłopaku jej nerwy i silna siła woli podupadała z nieznanych jej powodów. Przy
tym chłopaku stawała się normalna, no chociaż po części, zaczynała żyć jak
każda nastolatka w jej wieku. Stawała się człowiekiem, a odchodziła od swojej
robotycznej i nieludzkie natury.
Jednak teraz wiedziała, że wszystko
upadło. Dowiedział się kim tak naprawdę jest, mogła udawać, że nie wie o co mu
chodzi, ale co by to dało. Mijanie się z prawdą nie był w jej stylu, musiała
znieść jego słowa, stać się znów jak kamień, nieludzki i bez życia, bez uczuć.
Stać się tym kim tak naprawdę była, bez udawania.
Patrzył na nią z niepohamowanym
wstrętem, który starał w sobie zdusić.
- Wiem, że wiesz, o czym mówię. I ty wiesz, że żadne
kłamstwa na nic się nie zdadzą. – mruknął cicho, aby nikt nie słyszał ich
rozmowy. Wtedy dopiero dziewczyna miałaby kłopoty, a tego nie chciał. Chciał to
zrobić po cichu i bez rozgłosu.
Wstała nagle, o mało co nie
rozlewając soku. Złapała go za rękę i wyciągnęła siłą ze stołówki, ignorując
wszystkich gapiów. Pociągła go przez korytarz, nie zwracają uwagi na jego
sprzeciw. W końcu znaleźli się na dachu szkoły, mało uczęszczanym miejscu przez
uczniów. Wypchała go przed siebie i z hukiem zamknęła za sobą drzwi,
zabarykadowała je własnym ciałem.
- Czego chcesz? – zapytała głosem zabójczyni, którą była.
Nie była już tą miła, kochaną dziewczynką, z którą siedział przed chwilą w
stołówce, była Amazonką – bezwzględną maszyna do zabijania.
- Rozmowy. Spokojniej, szczerej rozmowy. – odparł bez
ogródek. Jego oczy spochmurniały, przybrał postawę pewnego siebie przeciwnika. Widziała
ją już gdzieś, zamknęła oczy i gdy zdała sobie sprawę gdzie, poczuła jego
oddech na swoim nosie.
- Dlaczego zabiłaś wczoraj tą nastoletnią dziewczynę? –
wyszeptał, a ona poczuła na karku gęsią skórkę.
- To była moja misja, którą wypełniłam. – jej głos nie
okazywał żadnych uczuć. Kim ona była? Robotem, zaprogramowanym na zabijanie.
- Zabiłaś swoją rówieśniczkę. - szept przybliżał
się do niej. Dobrze wiedziała kim była jej ofiara, w jakim wieku się
znajdowała. Nie obchodziło ją to, aż do teraz. Cokolwiek robił ten chłopak,
czuła jak pobudza jej sumienie. – Z zimną krwią – słowa uderzały w nią jak fale
w plażę. – Nie pozwoliłaś jej żyć.
- Przestań! – krzyknęła, zdziwiona nagłym okazaniem uczuć. –
Przestań, przestań, przestań.
Chciała się wyrwać z jego pułapki,
ale ona jej na to nie pozwolił. Załapał ją za ramiona i popatrzył prosto w
oczy.
- Czy ty tak naprawdę wiesz o robisz? Czy nie masz uczuć?
Kim ty jesteś, a może czym? Zwykły człowiek nie zabijał by ludzi tylko dla
pieniędzy. – wyszeptał z rozpaczą, która ujrzała w jego oczach. On uważał ja za
potwora, cholerna kreaturę, z którą dane mu było się spotkać. Wiedziała, że do
tego kiedyś dojdzie, ale nie myślała, że to będzie dla niej tak bolesne. Piekło
ją w okolicy serca, głowa pulsowała, a oczy stawały się coraz to mokre. W końcu
nie wytrzymała. Nogi pod nią się ugięły, wylądowała na betonie i zaczęła
szlochać.
- Oni mi kazali … chcieli … powiedzieli, że to zrobią …
oszukali mnie … okłamali … oni zginęli … widziałam … dlaczego mnie opuścili? Byłam
d…dobrym dzieckiem?
Kwiliła tak żałośnie, że nie
wytrzymał. Upadł razem za nią i przytulił ją, starając się uspokoić jej
stargane nerwy. Zaczął jej współczuć. Cokolwiek przeżyła, było bardzo okropne.
Nie chciał przeżyć tego samego.
Pozostał z nią na dachu, aż się
uspokoiła. A to co było później stało się nagle ….
Ciekawe... Wyczuwam romans i średnio mnie to zachwyca, ale czekam na to co będzie dalej :/
OdpowiedzUsuń