Christopher obudził się z bólem
głowy. Podniósł się niechętnie z łóżka i popatrzył mimochodem na okno. Padał
deszcz. Malutkie kropelki wody ściekały po oknie i uciekały w szpary
nieszczelnego okna. Za nimi gonił chłodny wiatr, uderzał wielkimi podmuchami w
szyby, które trzęsły się pod ogromem jego mocy. Szarość pokryła cały świat.
Szare domy, szare parki, szare ulice – to wszystko pogrążało człowieka w
beznadziejnym smutku.
Chłopak westchnął i wciągnął na
siebie znoszoną parę spodni z kilkoma łatkami. Zakrył swój pokaźny tors czarną
bluzą z hipisowskim znakiem pokoju i włożył na rękę kilka rzemyków, które tak
uwielbiał nosić. Nie obchodziło go to, że koledzy nazywali go pedałem czy
lalusiem z tego powodu. Lubił je i nic tego nie mogło zmienić. Złapał do ręki
grubą, nieprzemakalną bluzę i zszedł po schodach do kuchni.
Już na progu kuchni przywitały go
ciche pomruki ojca, który rozmyślał nad czymś bardzo intensywnie. Zobaczył jak
Mark siedzi przy stole i miarowo uderza palcami o jego blat. Nie wiele myśląc,
usiadł naprzeciwko niego z miską owocowych płatków i kartonem mleka w ręce.
Przyglądał się ojcu z wyraźnym niepokojem, wlewając ostrożnie mleko do miski. Kiedy
postawił karton obok siebie i zapytał:
- Czy coś się stało?
Mark Hudson wyglądał na bardzo
przemęczonego, jakby co najmniej nie spał ze dwie noce. Na jego twarzy widniał
trzydniowy zarost. Jego oczy, podkrążone lekko fioletowym łukiem,
popatrzyły na syna z pustym wyrazem.
- Nic takiego. Przez
całą noc czytałem gazety, w których były informacje na temat zabójstw
popełnionych przez Amazonkę. Starałem się sobie odpowiedzieć na
pytanie: dlaczego ta dziewczyna zabija i kto jej zleca te zabójstwa?
- I co takiego wymyśliłeś?
- zapytał chłopak z niewielkim zainteresowaniem. W duszy karcił
siebie za to, że poprzedniego wieczora dał ojcu poszlakę, której on nie
potrafił teraz wykorzystać.
- Nic. – odparł
detektyw ze zrezygnowaniem. – Nasz cel jest idealny. Nie ma żadnych wad. Nikt o
niej nic nie wie. Nikt nie wie, jaka jest. Nieznane są nikomu nawet
miejsca, w których przebywa. Nikt nie potrafi podać przybliżonego miejsca jej
pobytu. Jedyne co wiemy, jest to, że zabija bogatych ludzi.
Domysłami są tylko słowa „na zlecenie”. Jesteśmy tacy bezsilni.
- Nieprawda. –
zaprzeczył szesnastolatek, wkładając do ust kolejną łyżkę płatków.
- Nie rozumiem. –
popatrzył na niego ze zdziwieniem ojciec. – Dlaczego nie prawda? Nasza
bezsilność jest nieprawdą? A może domysły są błędne?
- Zadajesz mi
pytania, na które znasz odpowiedź. - stwierdził jego syn. Skierował
w jego stronę łyżkę, z której kapnęła kropla mleka. – Myślałem raczej o tym, że
kłamstwem jest to, że nasz cel jest idealny i bez wad. Każdy ma
wady, jeden mniejsze - drugi większe, o tym musimy pamiętać.
Amazonka nie jest niepokonana. Jest zwykłym człowiekiem tyle, że bardzo
sprytnym. A spryt jak wiadomo jest zgubny. Ona myśli tym samym torem co my.
Przekonuje nas do tego, że nie damy jej rady, czym robi z nas głupców. Musimy
myśleć o niej jak o zwykłym przestępcy. Ona nie jest nieśmiertelna, tylko
sprytna, a to żadna zaleta. Musimy tylko znaleźć sposób na to, aby i ona
uwierzyła w kłamstwa, którymi nas omamiła. Wtedy będziemy mieli ją w garści.
Detektyw Hudson poczuł radość. Jego
syn był najmądrzejszym szesnastolatkiem jakiego znał. Cieszył się, że swój
rozum i zdolność rozumowania odziedziczył po matce, a nie po nim. Powstrzymał
się przed podejściem do niego i przytuleniem go najmocniej jak potrafił. Nie
chciał okazać słabości. Przed synem starał się być zawsze odważny, spokojny i
bez wad. Starał się być bohaterem, na którego można liczyć. Chciał, aby tak
było. Nie zdarzało się to jednak tak często jak myślał. Popełniał błędy, które
poprawiał za niego syn. Nie był pewny czy sprawiało to Chrisowi przyjemność.
- Masz rację synu –
pochwalił go. – Ten plan na pewno będzie trafny. Musimy tylko poczekać, aż
Amazonka zaatakuje. Tym razem nie przegramy.
Chris uśmiechnął się radośnie, a w
jego oczach zagościła iskierka sprytu. Wstał z krzesła i odłożył w pośpiechu
miskę do zlewu. Złapał, leżący przy ścianie ciemnozielony plecak w wojskowe
wzory. Włożył swoje czarne adidasy i krzyknął w stronę ojca:
- Ja lecę do szkoły,
a ty obmyśl plan działania. Pa!
- Chris poczekaj –
krzyknął za nim Mark. Odpowiedział mu trzask zamykanych drzwi.
***
Oparł się o bladożółtą ścianę szkoły
i popatrzył na białowłosą dziewczynę, która otwierała swoją szarą szafkę.
Samantha wyciągnęła z półki dwie grube książki, których okładki były koloru
bordowego. Przejrzała kilka kartek jednej, zmarszczyła nos i schowała ją do
szafki. Zamiast niej wyciągnęła inną, chudszą z kolorowym rysunkiem motyla na
okładce. Uśmiechnęła się słabo do siebie przez sekundę, czego oczy Chrisa nie
przeoczyły. Chwilę później zamknęła szafkę, podniosła z podłogi swoją torbę i
ruszyła przez korytarz w jego stronę. Christopher oparł się jeszcze mocniej o
ścianę, naciągnął kaptur bluzy i udawał pochłoniętego czytaniem książki z
chemii.
Nagle przed jego oczami zamajaczyły
białe włosy i dziewczyna stanęła naprzeciwko niego. Zaczęła natarczywie
wpatrywać się w niego, a kiedy popatrzył na nią, zapytała:
- Czy mógłbyś
przestać patrzeć tak na mnie? To jest trochę wkurzające. Jeśli chcesz mi coś
powiedzieć, to zrób to teraz.
- Ale ja nie patrzę
się na ciebie. Zdawało ci się. Tylko czytam – odparł w obronie chłopaki i
wskazał na swoją książkę, którą trzymał. Dziewczyna wyrwała mu ją szybkim
ruchem z rąk i obróciła.
- Do góry nogami? –
zapytała z nutka sarkazmu. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- No taa… - odpowiedział
chłopak, niezręcznie mierzwiąc sobie włosy.
- To o co ci chodzi?
– zapytała już nieco spokojniej, przyglądając mu się z zaciekawieniem. W tym
momencie Chrisa przeszyła myśl, że Samantha jest naprawdę ładna. Skarcił się za
tą myśl. Przecież ona była seryjną zabójczynią. Nie mogła mu się podobać. Nie
mogła, ale jeśli…?
- No?? - widząc na
jej twarzy zniecierpliwienie, spowodowane brakiem odpowiedzi, odrzekł:
- Bo widzisz.. eee…
znalazłaś sobie już parę na zajęcia z chemii? – zapytał błyskotliwie. Ucieszył
się z tego, że był takie bystry. Nie wiele by zdziałał bez tej umiejętności.
- Nie. A dlaczego
pytasz? – zapytała zaskoczona.
- Może chciałabyś być
razem ze mną? No wiesz, jesteś nowa i na pewno trudno ci jest się oswoić z nową
szkoła, więc..
- Zgoda. – jej twarz
nabrała łagodnego wyrazu. Uśmiechnął się do niej i razem ruszyli na następną
lekcję.
Wkurza mnie ten Chris. Manipuluje ojcem i cieszy się z tego, że ma nad nim przewagę. Myśli, że jest taki bystry, ale tak na prawdę jest mniej więcej przeciętny, bo niby taki mądry, anie wie, że jak ojciec złapie Amazonkę, to dostaną w cholerę kasy. Głuuuupi! I tyle.
OdpowiedzUsuńA opowidanie spoko ;D