Na dachu jednej ze starych kamienic
na Morningside stała wysoka postać z białymi włosami. Patrzyła swoimi różowymi
oczami na okno sąsiedniego bloku i zaciskała raz po raz swoje pięści, starając
się wykonać wyznaczone dla niej zadanie jak najlepiej potrafiła. Myślała nad
czymś bardzo intensywnie, przegryzając przy tym nieświadomie dolną wargę swoich
malinowych ust. Po chwili wzięła małą lornetkę do ręki i skierowała ją na okno,
ustawiając ostrość. Kucnęła ze swoim szpiegowskim przyrządem w ręce na chłodnej
powierzchni budynku i zaczęła przyglądać się z wyraźnym zainteresowaniem
grubemu mężczyźnie, stojącemu w niewielkiej odległości od obserwowanego przez
nią okna.
Mężczyzna był wysoki i elegancki.
Jego czarny garnitur informował każdego, że zajmuje wysokie stanowisko w firmie
i należy mu się szacunek. W małej kieszonce na prawej piersi była schowana równo
zagięta chusteczka koloru czerwonego z białymi zakończeniami, świadcząca o tym,
że mężczyzna ten wielka wagę przywiązuje do swojego wyglądu. Rękawy garnituru
były podciągnięte do połowy przedramienia, uwidaczniając białe zakończenie idealnie
wyprasowanej koszuli, którą miał pod służbowym garniturem i zarośniętą jasnymi
włosami skórę. Jedną rękę oparł na podbródku i delikatnie, powolnymi ruchami
masował go w głębokim zamyśleniu. Patrzył beznamiętnie na rozwalające się mury
sąsiedniej kamienicy, nie zauważając kucającej na dachu osoby, która obrała sobie
go za swój kolejny cel.
Za jego plecami stali znudzeni
ochroniarze, rozmawiający między sobą szeptem. Blade światło, które delikatnie
oświetlało pokój, odbijało się od ich czarnych jak smoła okularów, które
działały niczym lustro, odbijając na swojej powierzchni cały pokój. Rzadko
spoglądali na swojego pracodawcę, myśląc, że nic mu nie grozi w tak podupadłej
dzielnicy. Wciągnięci w rozmowę nawet nie zauważyli, że mężczyzna otworzył na oścież
okno i wystawił za parapet swoją głowę, stając się doskonałym celem
dla każdego, któremu zależało na jego zgładzeniu. Wciągnął powolutku do swoich
nozdrzy śmierdzące powietrze, które tłoczyło się pomiędzy starymi budynkami i
zakasłał cicho pod wpływem uczulenia na wilgoć.
Dziewczyna stojąca kilka pięter nad
nim, uśmiechnęła się lekko z zachwytem nad lekkomyślnością mężczyzny i schowała
z wielką ostrożnością lornetkę do futerału. Obróciła się i przyciągnęła do
siebie czarną walizkę o chropowatym wierzchu, w której znajdował się
najcenniejszy skarb dziewczyny. Otworzyła ją i wyciągnęła z niej długą broń,
która zalśniła w blasku bladych promieni księżyca. Z macierzyńską miłością
pogłaskała ją i położyła na swoich kolanach, uważając na to, aby nie uszkodzić
narzędzia zbrodni. Następnie sięgnęła po mały tłumik i przykręciła go jednym
sprawnym ruchem do narzędzia, nie wydając przy tym najmniejszego odgłosu.
Przyjrzała się ponownie mężczyźnie
stojącemu w oknie i oparła stabilnie broń o krawędź ściany. Położyła się
na zimnym betonie i przyłożyła do celownika swoje różowe oko, w którym tańczyły
wesołe iskierki zupełnie jakby dziewczyna brała udział w jakiejś niesamowicie
ekscytującej zabawie. Namierzyła swoją ofiarę i cmoknęła z nieukrywanym
zachwytem.
- Bye, bye. - wyszeptała
dziecinnym głosikiem sama do siebie. I pociągnęła za spust.
Mężczyzna został postrzelony
centralnie w sam środek głowy, po czym jego ciało osunęło się bezwładnie i
łagodnie na podłogę. Jeden z ochroniarzy, przerażony tym co się wydarzyło,
podbiegł do postrzelonego mężczyzny i łapiąc go za ramiona, zaciągnął w głąb
pokoju. Patrząc na sączącą się z jego czoła szkarłatną krew, dotknął
nieświadomie dłoni urzędnika, pragnąc wyczuć tętno, bijącego serca żywego
człowieka. Niestety mężczyzna zakończył swoje życie w momencie, gdy pocisk
przebił jego czaszkę i dotarł do mózgu. Nikt nie mógł już go uratować.
Drugi przyczajony wyglądał przez
otwarte okno, szukając zabójcy. Nie mógł jednak niczego dostrzec w panującej
ciemności. Uważnie przyglądał się wybudowanemu naprzeciwko budynkowi, lecz
oprócz złowieszczo błyszczących rozbitych szyb, niczego nie był w stanie
dostrzec. Wydawało mu się, że na dachu budynku przez bardzo krótka chwilę
zauważył jakąś osobę, lecz gdy zdjął okulary z nosa i przetarł oczy, nikogo tam
nie było.
Odszedł powoli od okna i popatrzył na swojego
towarzysza, który z przerażeniem trzymał w swoich rękach głowę nieżyjącego.
Krew zmarłego cienkim strumyczkiem ściekała na podłogę i barwiła ją na kolor
czerwieni. Pokręcił smutno głową, zacisnął mocno swoje powieki i przeżegnał
się, szukając oparcia w Bogu.
Nagle przez okno wpadł mały
samolocik z papieru i wylądował tuż przed jego nogami. Spojrzał na niego
nieufnie, schylił się i podniósł go z podłogi. Rozwinął i wyprostował
zagięte brzegi kartki. Jego oczom ukazała się namalowana z wielką
pieczołowitością literka A oraz nakreślony szybkimi ruchami wizerunek martwego
człowieka. Ochroniarz zmarszczył nos i wykrzywił twarz w grymasie pełnym
złości. Napotykając wzrok swojego wystraszonego przyjaciela, odwrócił kartkę w
jego stronę, pokazując mu rysunek.
- Amazonka. –
powiedział, chowając kartkę w jedną z kieszeni swojego skórzanego płaszcza.
Dzień dobry, Leno.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co tu się stało, ale biała czcionka wygląda niekorzystnie, trochę się zlewa i widzę, że w innych miejscach jest, na szczęście, czarna.
Bardzo zaintrygował mnie tytuł tego opowiadania. Może niekoniecznie ma związek z rzeką Amazonką, może to fałszywy trop, kto wie...
Białe włosy, różowe oczy, no nieźle. Zwłaszcza te różowe oczy muszą ciekawie wyglądać. Każdy zawsze chce wykonać zadanie jak najlepiej... tylko czy tu chodzi tylko o perfekcję, chęć zaimponowania, udowodnienia sobie czegoś... czy może dziewczynie coś grozi, jeśli źle wykona zadanie? Trochę powtarzasz zaimki (na przykład nieszczęsne (ona) w którymś z fragmentów) i nadużywasz niepotrzebnie określen (swój) i tak dalej, bo to niepotrzebne, i tak wiadomo, że przyłożyła swoje oko, a nie czyjeś. Jakoś to (bye) mi zgrzyta... w tekście napisanym po polsku bardziej pasowałoby (pa, pa), ale to taka sugestia, tylko coś (według mnie), a nie narzucanego.
Ciekawe, kim był mężczyzna, kto go chciał zabić, czy dziewczyna chciała, czy tylko musiała, o co chodzi z Amazonką... tyle pytań. I jakoś nie pasuje mi papierowy samolocik wpadający przez okno. Skąd na tym piętrze? Przecież z budynku do budynku by nie poleciał... nie ma takiej precyzji, jeszcze wiatr...
No ciekawie się zapowiada, zaintrygowałaś mnie.
Miłego dnia,
mendoid Corteen, Fenoloftaleina
kot-z-maslem.blogspot.com
Usterka z białym kolorem tekstu naprawiona! Dziękuję za zwrócenie uwagi.
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńDopiero tutaj taka Kosmitka jak ja trafiła (albo Muchomor, bo tak chciałam się kiedyś nazwać ;D) i musi przyznać, że prolog ją zaciekawił. Nic dziwnego, skoro opowiadanie zapowiada się na takie w moim guście.
Ciekawa jestem, czy to opowiadanie posiada domieszkę fantasy, skoro zabójczyni posiada białe włosy oraz różowe oczy, czy może ma szkła kontaktowe w tym kolorze, a włosy po prostu ufarbowała na biało. Interesuje mnie również, kim był ten mężczyzna, którego zabiła.
Będę definitywnie czytała dalej, chociaż wszystkich rozdziałów raczej nie skomentuję.
A teraz do błędów!:
,,W małej kieszonce na prawej piersi była schowana równo zagięta chusteczka koloru czerwonego z białymi zakończeniami, świadcząca o tym, że mężczyzna ten wielka wagę przywiązuje do swojego wyglądu.” Literówka. Wielką.
,,Położyła się na zimnym betonie i przyłożyła do celownika swoje różowe oko, w którym tańczyły wesołe iskierki zupełnie jakby dziewczyna brała udział w jakiejś niesamowicie ekscytującej zabawie.” Proponuję postawienie przecinka przed wyrazem ,,zupełnie”.
,,- Bye, bye. - wyszeptała dziecinnym głosikiem sama do siebie.” Usuń kropkę przed myślnikiem.
,,Jeden z ochroniarzy, przerażony tym co się wydarzyło, podbiegł do postrzelonego mężczyzny i łapiąc go za ramiona, zaciągnął w głąb pokoju.” Przed ,,co” postaw przecinek.
Tak poza tym, masz piękny szablon. Ciekawy miałaś pomysł.
A może źle założyłam, że to ta kobieta z białymi włosami zabiła tamtego mężczyznę, tak sobie myślę. Muszę jeszcze raz przeczytać prolog, hahae.
OdpowiedzUsuńNie.
UsuńKurde, nie wierzę, że czytanie komentarzy innych ludzi potrafi tak wprowadzić w błąd - i to na blogspocie.