- Chris?
Usłyszał w ciemności cichy,
chrapliwy szept, przepełniony troską i strachem. Przez jego ciało przeszedł
dreszcz, kłujący jak tysiące ostrych, małych igiełek. Potrząsając swoim ciałem,
chciał się ich pozbyć, lecz nie mógł się poruszyć. Trwał w bezwładności od
kilku godzin. Jednak pomimo tego, że jego ciało nie odpowiadało na jego wyraźne
rozkazy, umysł pozostawał czysty i w pełni sprawny. Zapamiętał każdy dźwięk,
usłyszany tuż po wprowadzeniu go w ten stan. I choć nie widział, wiedział, co
się działo przez ten cały czas.
Pierwszym odgłosem, który
zapamiętał, był odgłos butów, szurających niespokojnie po suchym żwirze oraz
towarzyszący mu stukot damskich szpilek. To była Amazonka, która uśpiła go w
nieznany mu sposób, uniemożliwiając jakiekolwiek działanie z jego strony.
Później coś syknęło i poczuł przyjemne ciepło na twarzy, które po chwili
zmieniło się w piekielny ukrop, z krzykiem dziesiątków palących się ludzkich
ciał w tle. Jego umysł zaczął szaleć, próbował się poruszyć lub chociaż
otworzyć oczy. Organizm nie reagował na jego rozpaczliwe wołanie. Kobiece ręce
złapały go pod boki i niecałą sekundę uderzył plecami o zimną blachę. Domyślił
się, że Samantha oparła go o jakiś samochód, oddalając jego ciało od
trzaskających płomieni, które zaczęły trawić budynek w zastraszającym tempie.
Niespodziewanie jego dusza krzyknęła
w ciemność. Przypomniał sobie o swoim ojcu, który pozostał w środku i pewnie
nie mógł się wydostać. Znów próbował się poruszyć, ale tym razem włożył w to
większą ilość energii niż tego chciał. Utracił wszystkie siły, które zmuszały
go do obudzenia się. Bezradnie zaczął wsłuchiwać się w krzyk, spowodowany
ludzkim cierpieniem. Znów stukot damskich szpilek zwrócił jego uwagę. Zapach
dymu i na wpół przeżartej ogniem ludzkiej zaatakował jego nozdrza. Dziewczyna
oparła jeszcze kogoś tuż obok niego. Kiedy doleciał do niego bardzo słaby
zapach męskich perfum, wiedział, ze tą osobą był jego ojciec, który nie dawał
żadnych oznak życia. Przez chwilę pomyślał, że nie żyje, ale usłyszał szept,
który dał mu nadzieję. Ten głos zaczął go wyciągać z ciemności, prowadząc przez
mgłę, aby go w końcu obudzić z odrętwienia.
Zamrugał oczami, które po chwili
przekazały do jego mózgu tragiczny i przerażający obraz. Budynek, w którym
dopiero co był, stał w płomieniach, sięgających aż samych gwiazd, błyszczących
na granatowym niebie. W trzasku palącego się drewna, nadal można było usłyszeć
krzyk przeżartych ogniem ludzi. Był bezradny. Tak samo jak jego ojciec, który
kulił się obok i krztusił, wypluwając przy tym ślinę z krwią. Ale gdy tyko
mógł, patrzył wraz z synem na ten obraz i nie mogli uwierzyć. Wciąż byli
bezradni.
Po chwili cały widok przesłoniły im
samochody policyjne, straż oraz karetki pogotowia. Dwóch sanitariuszy podbiegło
do nich i zaczęło o coś pytać, dotykając ich, sprawdzając tym samym obrażenia.
Położyli ich na noszach i nie wiadomo kiedy Chris zauważył, ze znaleźli się w
szpitalu.
***
Jestem
diabłem!
Krzyczała brązowowłosa prosto w
lustro, trzymając w ręku ostre nożyczki. Sprawnym ruchem złapała kolejny kosmyk
nieco osmolonych włosów i ucięła go w połowie. Upuściła nożyczki wprost na
umywalkę i przyjrzała się efektom swojej pracy. Włosy, które dotychczas sięgały
jej do połowy pleców, sterczały teraz na wysokości jej ramion i krzyczały
równie głośno jak ona, płacząc nad swoim obecnym stanem. Zignorowała to, że
wygląda jakby wpadła pod kosiarkę i patrząc się w swoje odbicie, powiedziała:
- Jestem istnym złem. Zostałam stworzona tylko w jednym
celu. Mam zabijać. Tacy jak ja nie powinni istnieć!
Uderzyła zaciśniętą dłonią o
umywalkę i poczuła jak ostry, chwilowy ból, który pulsującym rytmem ogarnął
okolice jej nadgarstka. Spojrzała jak brunatne krople delikatnie zlatują na
podłogę łazienki, uprzednio urządzając sobie wycieczkę po jej smukłych palcach.
Wydała z siebie przeraźliwy krzyk, w którym pobrzękiwał jęk rozpaczy i
psychicznego bólu. Otworzyła szafkę obok i złapała do reki białą szmatę.
Rozerwała ją szybkim ruchem i zawinęła nierównym paskiem tkaniny ranę, która
zabarwiła materiał na soczysty odcień czerwieni. Patrząc na dłoń, Amazonka
oparła głowę o brzeg umywalki i zaczęła cicho łkać. Kiedy poczuła się lepiej,
spojrzała w lustro i zobaczyła w odbiciu swoje łzy, spływające podobnie jak
krew powoli po jej policzku. Starła je zranioną dłonią, pozostawiając na twarzy
czerwone ślady krwi. Połknęła ślinę i odwróciła się tyłem do swojego odbicia.
Nie chciała patrzeć na potwora, jakim była. Wstała i podeszła do małej szafki,
wiszącej nad składanym stolikiem tego samego koloru, stojącym tuż obok wanny.
Otworzyła ją i wyciągnęła tubkę czarnej farby do włosów oraz szamponetkę,
koloryzującą na niebieski odcień. Westchnęła i wzięła się do pracy.
***
- Christopher Hudson?
Niska pielęgniarka podeszła do
chłopaka i spojrzała na niego z troską. Odwrócił w jej stronę głowę, a jego
brązowe oczy przeszyły kobietę zimnym spojrzeniem.
- Słucham? – wymsknęło mu się to idiotyczne pytanie.
- Nie wiem jak to ująć, ale… - kobiecy głos zawahał się na
moment. Zebrała w sobie wszystkie siły i kontynuowała bezbarwnym głosem. – Z
pana ojcem nie jest najlepiej. Ma przebite płuco, kłopoty z sercem oraz wstrząs
mózgu i do tej pory nie obudził się ze śpiączki.
Chris wpatrywał się w nią, a jego
oczy były bez wyrazu. Podniósł się z plastikowego raczej niewygodnego krzesła,
włożył ręce w kieszenie spodni i zapytał przerażająco zimnym głosem, który
spowodował na ciele pielęgniarki dreszcze:
- Przeżyje?
- Nie jesteśmy pewni – wyszeptała, spuszczając wzrok i
intensywnie wpatrując się w swoje zniszczone buty. – Pański ojciec może nie
przeżyć tej nocy. Lekarze nie dają mu żadnych szans.
Chris obrócił się do niej tyłem i
ruszył w stronę drzwi wyjściowych. W chwili, gdy przekraczał próg szpitala,
serce jego ojca przestało bić.
***
Sala 308. Pacjent, leżący tuż obok
wielkiego okna. Wpatrzony w chmury, płynące po nieboskłonie. Z myślami
mrocznymi jak same wrota piekieł.
- Dopadnę cię Amazonko! – wyszeptał w przestrzeń, wydając
przy tym niebezpieczny pomruk.
Teraz liczyła się tylko zemsta.
Zemsta i zadanie potężnego bólu zdrajcy.
Trochę głupia reakcja Chrisa na śmierć ojca. Jakby nie patrzeć, to Amazonka wyciągnęła ich obydwu z piekła. Mam nadzieję, że ten głupek to ogarnie :/
OdpowiedzUsuń