12 listopada 2015

Labirynt myśli #1



            Stałam nieruchomo, patrząc pustym wzrokiem przed siebie. Starałam się ignorować panujący wokół chłód i dreszcze, nawiedzające moje ciało w regularnych odstępach. I choć starałam się nie wyrażać żadnych uczuć, w środku czułam się jak dymiący wulkan przed erupcją. Moja złość wzrastała, gdy przypominałam sobie o wygodnym łóżku i ciepłej, puchatej kołdrze. Nie pozwolili mi się nawet ubrać. Siłą wyciągnęli z pokoju. Jedyne co zdążyłam zabrać przed wyjściem to stary, wytarty polar, który zapodział się na krześle przy wyjściu z pokoju. To on właśnie teraz chronił moje ciało przed zamianą w lodowy posąg. Wyczuwałam nadciągające przeziębienie i uporczywy katar, który już teraz przeszkadzał mi oddychać. Czułam się bezradnie i żałośnie. 

            Jak zawsze w tych momentach wewnętrznego załamania przychodziła moja kochana Elena, która teraz czule obejmowała mnie w pasie, a jej gruby płaszcz z futrem osłaniał mnie od lodowatych powiewów wiatru. Czarne loki tulącej łaskotały mnie delikatnie w nos, a jej ciepły oddech odmrażał mój prawy policzek. I bez daru widzenia Eleny, wiedziałam, że zimny wiatr to zapowiedź srogiej zimy, która nadchodziła do nas zza wysokich gór, które otaczały nas z trzech stron niczym niekompletny mur. 

- Wytrzymaj słoneczko. Zaraz będą. – słowa jasnowidzącej pocieszyły mnie i rozgrzały nadzieją od środka. Dar Eleny był bardzo praktyczny – znała przyszłość. Nie musiała się martwić tak jak ja teraz, że przemarznie na kość. Wiedziała, że dziś po nas przyjdą – tak samo jak robili to już wiele razy wcześniej. 

            Elena przytuliła się do mnie mocniej, a chwilę potem poczułam kolejny dreszcz, silniejszy niż te poprzednie. Wiedziała, że będę potrzebowała tego dotyku. Z resztą była jedyną osobą w tym miejscu, której dotyk nie powodował u mnie napadu paniki. Elena nie musiała zaglądać w przyszłość, aby wiedzieć, że w moim życiu zdarzyło się coś strasznego. Wszyscy mogli to zobaczyć. Wystarczył widok blizn, rozciągających się na całych moich rękach – od nadgarstków przez ramiona aż po plecy, gdzie kończyły się jedną, dużą blizną w kształcie przekreślonego serca. To była bolesna pamiątka. 

            Najgorsze jest to, że dla zachowania pozorów ograniczonego daru, musiałam dotykać ludzi wokół, aby poznać ich myśli. Tak, potrafię czytać w ludzkich myślach, ale nie tylko to. Gdybym chciała mogłabym zmienić czyjeś wspomnienia na zmyślone, mogłabym usunąć wszystko i pozostawić pustkę. Wyobraźcie sobie dynię bez miąższu w środku. Pustą i bez życia. Takiego człowieka mogłabym stworzyć w jedną chwilę, bez zbędnego wysiłku. Nie wiem jakie robi to na was wrażenie, ale dla mnie jest przerażające. Zniszczenie człowieka w ten sposób oznacza dla mnie to samo co zabójstwo. Nie jestem mordercą. Ograniczam się. Trzymam swój dar w ukryciu na wypadek, gdyby ktoś chciał się mną posłużyć jak bronią. Znam taką osobę. Jesteśmy ze sobą blisko. W końcu mieszkam w jego domu.

- Już są. – Elena uszczypnęła się lekko w dłoń. To był jej sposób na wybudzenie się z transu i wrócenie do rzeczywistości. Mało kto wiedział, dlaczego tak robi. Ja poznałam ten sekret dzięki jej myślom. Dziś wstydzę się, że czytałam w myślach tej cudownej osoby. Dar tej kochanej przez większość istoty był taki nieszkodliwy. Znała przyszłość, lecz nie dokładnie. Zazwyczaj gdy dowiadywała się o czymś, co było pewne, było już za późno. Człowiek jest zmienny, błądzi między swoimi zamiarami, więc jego przyszłość nie zawsze jest tak przejrzysta, jakbyśmy tego chcieli. 

            Ciche pomruki silnika starej, mocno zardzewiałej furgonetki przywróciły mnie do rzeczywistości. Wjechała na teren naszej posiadłości z gracją, lecz robiąc hałas godny niejednego czołgu. Zwracała na siebie uwagę każdego, lecz dla ludności pobliskiego miasteczka była czymś, co widzieli codziennie. Każdego dnia jeden z nas jechał w asyście starego Franka – szofera do miasta pod pozorem zrobienia zakupów. Tak naprawdę robiliśmy to tylko po to, aby nikt nie dziwił się na nasz widok. Chcieliśmy, aby ludzie z miasta nas znali i nie uważali za kogoś nadzwyczajnego. 

            Pojazd zatrzymał się tak blisko nas, że poczułam duszący zapach dymu z rury wydechowej. Wiedziałam i bez czytania w myślach kierowcy, że dziś nie prowadził Frank. Nie myliłam się. Drzwi od kierowcy otworzyły się z trzaskiem i z auta wyskoczył Kier – nasz wybawiciel. Chciał, abyśmy tak o nim myśleli. Tak naprawdę jednym spojrzeniem zmuszał wszystkich wokół siebie do posłuszeństwa. Potrafił namieszać w umyśle każdego tylko nie mnie. Nie był tego do końca świadomy, ale wiem, że zaczynał coś powoli podejrzewać. Nie zawsze umiałam na czas odnaleźć jego myśli w tłumie innych. Być może przeoczyłam kiedyś jego podświadomy rozkaz. Być może, ale nie będę się tym teraz martwić. 

            Kier był dość młody. Liczył sobie dwadzieścia osiem lat, a już był niezłą szychą w branży hazardowej. Dzięki sprytowi i zdolnościom zmuszania innych do swojej woli, otworzył w przeciągu pięciu lat dwadzieścia kasyn w różnych miejscach w kraju i dorobił się niezłego majątku. Przed uzdolnionymi nie chwalił się raczej swoim majątkiem. Wolał przemilczeć ten temat. Oczywiście ja wiedziałam kim jest i co robi, przecież jego myśli pchały się do mojego umysłu natarczywie póki ich nie wysłuchałam. 

            Podszedł do mnie pewnym krokiem i skinął głową na powitanie. Blond włosy drgnęły delikatnie podczas wykonywania tego gestu. Ominął mnie i ujął delikatnie dłoń Eleny, na której złożył delikatny pocałunek. Mimo tylu kłamstw wiem, że jego uczucie do niej było szczere, choć bywał dla niej niekiedy brutalny. Te siniaki na dłoniach czy szramy po paznokciach na plecach. Pamiętam je bardzo dokładnie. Gdy przywitał się z ukochaną, ponownie zwrócił wzrok na mnie i nic nie mówiąc, przesłał do mojego umysłu jeden rozkaz:

-„Wypakuj.”

            Kolejny raz mnie sprawdzał. Nie znosiłam kiedy to robił, lecz nic nie mogłam poradzić. Nie miałam dokąd pójść, a tylko on dawał mi dach nad głową. Podeszłam do auta i otworzyłam bagażnik. Od razu usłyszałam, że ktoś wstrzymał wewnątrz oddech. Zamiast zobaczyć to, co zazwyczaj czyli jedną osobę, skuloną w samym rogu, tym razem zauważyłam dwa worki, mocno związane na samym końcu grubym sznurem. Worki poruszały się delikatnie pod wpływem oddechu osób w nich zamkniętych. Postawiłam jedną nogę na podłodze wewnątrz auta i przyciągnęłam do siebie pierwszy worek. Zrzucając go na ziemię, nie miałam wyrzutów sumienia za mój bark delikatności. Osoba wewnątrz miała tak okropne myśli w swojej głowie, że chciałam splunąć na worek w akcie pogardy. Powstrzymałam się jednak, przełknęłam ślinę i zabrałam się za drugi worek. Ten był cięższy i gdyby nie westchnienie, które wydobyło się z niego, pomyślałabym, że osoba w nim zamknięta, nie jest żywa. Dlaczego nie byłam w stanie słyszeć jej myśli? Nie miałam czasu na zastanawianie się nad tym. 

- „Otwórz.”

            Wróciłam do pierwszego worka i drżącymi dłońmi zaczęłam rozwiązywać skomplikowany węzeł. Chwilę później z fałd szorstkiego materiału wyłoniła się młoda dziewczyna o niespotykanie jasnych włosach, która spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem. Jej oczy były niezwykłe. Przypominały mi góry lodowe – jasne, przejrzyste, w lekkim odcieniu niebieskiego. Wyciągnęłam w jej kierunku dłoń, chcąc pokazać Kierowi, że chcę poznać dopiero myśli nieznajomej. Nie zdążyłam niestety dotknąć choćby włosa. Usłyszałam nagły dźwięk rozrywającego się materiału worka i cichy przerażony krzyk Eleny. Coś ciężkiego upadło na mnie z niesamowitą siłą. Poczułam ból w nadgarstku, lecz nie mogłam się poruszyć. Ledwo oddychałam, przygnieciona ciężarem czyjegoś ciała. Patrzyły na mnie zniewalająco brązowe oczy o łagodnym spojrzeniu. Widziałam w nich w tej chwili także strach i determinację. Poczułam jak słabnę i tracę dech w piersi. Nie pamiętam, co działo się dalej. Oczy same mi się zamknęły.

6 komentarzy:

  1. Cześć,
    wpadłam, przeczytałam i pora na komentarz. Zacznę od tego, że zupełnie nie rozumiem, czemu zapisujesz dialogi w cudzysłowie. Powinna być pauza, a potem tekst, bez żadnych cudzysłowów ;)

    Jeśli chodzi o treść, to na razie zupełnie nie wiem z czym mam do czynienia , ale mimo to zdołałaś mnie zaciekawić. Zastanawiam się, kim jest bohaterka, gdzie ona się w ogóle znajduje no i czemu ktoś każe jej rozpakowywać worki, w których są ludzie. Pomyślałam, że może ten cały Kier szuka ludzi z jakimiś nadprzyrodzonymi zdolnościami, a potem ich porywa? To była pierwsza moja myśl. Podejrzewam, że kolejne rozdziały wiele mi wyjaśnią, więc nie będę snuć teorii;D Jak znajdę czas, to przyjdę na kolejne.
    A teraz pozdrawiam i życzę weny! ;)

    zwycieze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Bardzo zainteresowało mnir Twoje niezwykłe opowiadanie. Masz ogromny talent. Jestem pod wielkim wrazeniem Twoich opisów, pomysłowości i oryginalności. Historia przypomina mi trochę X-Menów z małą różnicą, że tam wszyscy się kochali i traktowali jak ptawdziwa rodzina. Jestem ciekawa jakie umiejętności posiada ta dwójka :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :) Szukałam czegoś nowego do poczytania i wpadłam akurat na twój blog. Przyznam, zaciekawił mnie twój pomysł na twoją historię, choć dopiero zaczynam się z nią zapoznawać.
    W każdym razie... Zaczęło się interesująco, bo i od razu z jakąś konkretną akcją. Lubię motywy z niezwykłymi umiejętnościami bohaterów, a tutaj mamy ich pod dostatkiem. Super.
    Chyba najbardziej jednak podoba mi się dar głównej bohaterki. Nie ogranicza się tylko do czytania w myślach, a bardziej na nie wpływa. To, że może całkiem pozbawić człowieka wspomnień jest niezwykle interesujące.
    Chociaż Kier też jest interesujący. Jego dar wydaje się również niebezpieczny.
    Zastanawia mnie, czym wykaże się przybyła dwójka i co się stało z główną bohaterką. Biegnę czytać dalej :)
    Pozdrawiam!
    https://ostatnie-tango.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajrzałaś do mnie, zachęciłaś, więc oto jestem i czytam - na razie wybieram coś aktualnego, dlatego wzięłam się za to i jak na razie nie żałuję. Przeczytałam opis opowiadania, a tematyka jest w moim klimacie, dlatego już po pierwszym czuję niedosyt i zaraz zajrzę do kolejnego rozdziału :D
    Cóż o fabule jak na razie mogę rzec? Nie wiem, czy spotkałam się z czymś podobnym. Może, ale pewna nie jestem - to nieważne. W tym rozdziale dzieję się niewiele, ale już poznajemy mniej więcej bohaterów i ich moce, co bardzo mi się podoba. Nic nie jest owijane w bawełnę, po prostu... Zaczynamy opowieść i to mi się podoba!
    Końcówka oczywiście emocjonująca i przez nią zabieram się już do następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello!
    Wreszcie zabrałam się za Labirynt Myśli. Zapowiada się ciekawie 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę od kwiatków, które znalazłam:
    Na początku rozdziału powtórzyłaś słowo starałam. Potem, jak Elena ją przytulała, to napisałaś, że kobieta nie musi zaglądać w jej przyszłość, by wiedzieć, co się stało. Miało być chyba w przeszłość. ;)
    "Kier był dość młody. Liczył sobie dwadzieścia osiem lat, a już był niezłą szychą w branży hazardowej." - powtórzenie słowa był.
    "Zrzucając go na ziemię, nie miałam wyrzutów sumienia za mój bark delikatności." - brak
    "Wyciągnęłam w jej kierunku dłoń, chcąc pokazać Kierowi, że chcę poznać dopiero myśli nieznajomej." - powtórzenie słowa chcieć.

    Ogólnie rozdział mnie zaciekawił, chociaż wiele na razie z tego nie zrozumiała, bo byłaś dosyć tajemnicza. ;) Na pewno zainteresowało mnie, że główna bohaterka nie mogła odczytać myśli jednej z tych osób. Ciekawe czemu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń