- Proszę cię. Dajmy sobie z tym
spokój. Odejdźmy stąd.
Moje
słowa zginęły w otaczającej nas ciszy. Jeremiasz patrzył się na mnie z
niedowierzaniem, przez co czułam się jak ostatni tchórz. Wiedziałam, co
znajduje się za tymi drzwiami i nie miałam ochoty wchodzić do tego piekła.
Fakt, bałam się, ale nie tego, co tam zobaczę i co się stanie z nami, gdy ktoś
nas nakryje. Bałam się, że nie dam rady udźwignąć tego ogromu emocji, który
pozostał po cierpiących. Wiedziałam także, ze chłopak nie zrezygnuje tak łatwo
i żadne moje słowa nie wpłyną na zmianę jego decyzji.
- Ty chyba kompletnie już
zwariowałaś. – powiedział cicho Jeremiasz, kierując swój wzrok gdzieś w bok.
Zacisnął bezwiednie dłonie w pięści i obrócił się do mnie tyłem. – Widzisz, że
coś się tu dzieje złego i nie chcesz zareagować? Co się z tobą dzieje ostatnio?
- Jeremiasz posłuchaj… - zaczęłam
nieśmiało, ale tak naprawdę nie wiedziałam, co takiego mogłabym
powiedzieć.
- Nie to ty posłuchaj Serafino –
przerwał mi, odwracając się zwinnie twarzą do mnie. – Nie mam pojęcia, co się z
tobą ostatnio dzieje. Stałaś się dziwna, odkąd pojawiła się tutaj ta dwójka
pomyleńców. Unikasz wszystkich, błąkasz się po nocy po korytarzach i milczysz.
A ta cisza doprowadza mnie do szaleństwa. Myślisz, że nie doszło do mnie, że
coś wydarzyło się pomiędzy tobą, a Anayą podczas przesłuchania? Elena była
zmartwiona… co ja mówię! Ona o mało nie zemdlała z nerwów, gdy znaleźli cię nie
do końca świadomą, krzyczącą na korytarzu. Nie reagowałaś na ich obecność.
Wykrzykiwałaś jakieś niedorzeczności, jakby opętał cię jakiś demon. A po chwili
znów byłaś sobą. Nikomu nie powiedziałaś, co się wydarzyło podczas
przesłuchania.
Jeremiasz
odsunął się ode mnie i machinalnie pociągnął dłonią po swoich gęstych włosach.
Był zdezorientowany i nie wiedział, co ze sobą zrobić. Wziął głęboki wdech i
mówił dalej:
-
Z resztą od tej pory wszyscy zaczęli się zachowywać dziwnie. Elena
przesiaduje godzinami w swoim pokoju i płacze. Kier wszystkich zbywa i ciągle
gdzieś ginie. Pojawiło się kilku nowych odmieńców, ale żadnego nie przydzielono
na nasze piętro. A ta dwójka krząta się po korytarzach i znęca nad innymi.
Chłopak
podszedł i nieśmiało dotknął mojego ramienia, sprawiając, że przez moje ciało
przeszedł przyjemny dreszcz. Spojrzał mi głęboko w oczy, przez co poczułam się
niezręcznie, ale milczałam, czując, ze chce mi powiedzieć coś ważnego. - Ja
chcę tylko zrozumieć, co tu się naprawdę dzieje, nim będzie za późno na
jakiekolwiek działanie. I jeśli za tymi drzwiami uzyskam odpowiedź na część
pytań, które mnie gnębią przez ostatnie dni, wejdę tam nawet bez twojej pomocy.
Choć przyznaję, że odrobina wsparcia z twojej strony, bardzo by mi się
przydała.
Dotknął
nieśmiało dłonią mojego policzka, delikatnie masując opuszkami palców moją
skórę. Byłam taka zapatrzona w siebie, że nie zauważyłam, co dzieje się wokół
mnie. Beształam się w głębi, że nie wspierałam Eleny ani też nie stanęłam w
obronie innego obdarowanego. A najbardziej byłam zła o to, że nie wyczułam
jakie są prawdziwe uczucia Jeremiasza względem mnie i dopiero przypadkowe
wtargnięcie do jego umysłu, musiało mi uświadomić, że jest ktoś na tym świecie,
komu zależy choć trochę na mnie.
- Dobrze. Pomogę ci. –
wyszeptałam, zawiedziona, gdy wycofał swoją dłoń i schował w kieszeni spodni.
Chłopak uśmiechnął się szczerze, a mnie zrobiło się cieplej na ten widok.
- No to jak dostaniemy się do
środka? – zapytałam, odwracając się w stronę metalowych drzwi, które chroniły
wejście do tajemniczego pomieszczenia. Podeszłam bliżej i dotknęłam zimnej
powierzchni, krzywiąc się, gdy słabe wiązki uczuć przedostały się do mojego
umysłu.
- Mam jeden pomysł. Możemy
przeniknąć przez nie. – odparł chłopak, a ja zerknęłam z ukosa na niego z
niepewnością. Nie wiedziałam, co chce zrobić, ale wyczuwałam, że łączyło się to
z jego umiejętnościami, których do tej pory nie poznałam.
- Jak to zrobisz?
Jeremiasz
dotknął obiema dłońmi metalowych płyt i stało się coś, czego zupełnie się nie
spodziewałam. Jego głowa zaczęła stopniowo znikać, zupełnie jakby ktoś
wymazywał ją powoli gumką. Chwilę później zniknął cały, a ja poczułam, że
zostałam sama na korytarzu. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Podskoczyłam, słysząc
dochodzące z drugiej strony drzwi delikatne pukanie. Po sekundzie ustało, a
przede mną zaczęła się materializować postać chłopaka, który miał nieco
zawadiacki wyraz twarzy. Nie chciałam dać mu satysfakcji, tym że mnie
zaskoczył, dlatego zapytałam:
- Czego nie otworzyłeś drzwi od
wewnątrz?
- Nie da rady. Jest tam, tylko
klamka. Żadnych zamków, czysta płyta. – wzruszył ramionami na znak rezygnacji.-
Chyba tam się nie dostaniemy.
Uśmiechnęłam
się pod nosem, wyczuwając możliwość rewanżu za to zaskoczenie, jakiego mi
dostarczył, gdy tak nagle rozpłynął się w powietrzu. Zamknęłam oczy i udałam
się na krótką wycieczkę po umysłach domowników. Szybko dotarłam do myśli Kiera
i bez trudu odnalazłam w nich informacje, które mnie interesowały. Na resztę
jego świadomości nie zwróciłam uwagi. Przyjdzie jeszcze czas na dokładniejsze
przeszukania. Otworzyłam oczy i wróciłam do Jeremiasza, który wyglądał zupełnie
jak w momencie, gdy zamykałam powieki. Dla niego minęła sekunda, może dwie, dla
mnie to była daleka wycieczka. Ale byłam z siebie zadowolona, ponieważ nie
wiedziałam, że jestem zdolna do tak dalekich wycieczek po umysłach, bez potrzeby
bliższej interakcji z osobą, której myśli pragnę poznać.
Bez
słowa zbliżyłam się do prawego skrzydła drzwi, zapukałam trzykrotnie w równych
odstępach w znajdującą się obok nich ścianę i moim oczom ukazał się mały panel
sterujący z numeryczną tablicą.
- Co jest? – usłyszałam za swoimi
plecami zaskoczonego Jeremiasza, który momentalnie znalazł się tuż za mną. –
Jak to zrobiłaś?!
- Nie tylko ty masz swoje
tajemnice. – odparłam, tłumiąc w sobie chęć wybuchnięcia radosnym śmiechem. Skupiłam
swój wzrok na panelu i powoli zaczęłam wprowadzać ośmiocyfrowy kod, otwierający
drzwi. Osiem, cztery, jeden, zero, zero, pięć, jeden, trzy. Zabawne. Kod
zaczynał się datą urodzin Kiera, a dwie ostatnie cyfry oznaczały wiek, w którym
odkrył w sobie dar. To było takie oczywiste i łatwe do odgadnięcia i pewnie
wpadlibyśmy na to sami, gdybyśmy znali te dane.
Usłyszeliśmy
cichy trzask i drzwi ustąpiły pod naporem dłoni Jeremiasza, który wyglądał na
zadowolonego z faktu dostania się do tajemniczego pomieszczenia. Pociągnął klamkę
i już miał ruszyć wgłęb, ale złapałam go za koszulkę i gwałtownie pociągnęłam
do tyłu.
- Jeszcze nie skończyłam. – wyszeptałam, a on pytająco spojrzał na
mnie. – Trzeba wyłączyć monitoring. Chłopak kiwnął głową, chociaż nie wiedział
jak tego dokonać.
Spojrzałam
ponownie na panel i wpisałam szybkim ruchem kod dezaktywujący kamery, czujniki
ruchu i podsłuch. To pomieszczenie musiało być mega ważne dla Kiera, skoro
zabezpieczył je w taki sposób. Cichy, pojedynczy pisk dał nam znać, ze kod
wpisano pomyślnie. Westchnęłam z ulgą.
- Teraz możemy iść. Ale
Jeremiaszu…
- Co takiego? – zerknął na mnie,
a w jego oczach pojawiło się niepokojące dla mnie uczucie.
- To nie będzie miły widok.
Chłopak
kiwnął głową na znak zrozumienia, złapał za moją dłoń i razem weszliśmy do
pomieszczenia, które okazało się szeregiem małych pokoików, stanowiących
rozbudowane laboratorium. Drzwi za nami zamknęły się z cichym stuknięciem, a
zamki automatycznie zatrzasnęły się. Byliśmy w pułapce, a co było straszniejsze
fala cudzych emocji i wspomnień zaatakowała mój umysł, sprawiając, że upadłam
bezwładnie na kolana, mocno je sobie obijając.
- Co jest? – zapytał, zaskoczony
chłopak, mocno przytrzymując moją dłoń w swojej, nie pozwalając na to, abym
uderzyła głową o kamienną posadzkę.
- Daj… mi… chwilkę… - wysapałam,
czując jak po moich policzkach płyną łzy. Bolało jak diabli. Całe moje ciało
płonęło, pokryte ranami zmarłych w tym miejscu ofiar. Wszystko to było tylko
iluzją, wspomnieniem, którego nie mógł odczuć i dostrzec nikt poza mną.
Zebrałam się w sobie i tworzyłam mur, odgradzając się od tego wszystkiego.
Warstwa po warstwie nabierałam sił, odzyskując władzę w nogach. Wstałam
chwiejnie, podtrzymywana przez przyjaciela, który nie wiedział, co ma ze mną
zrobić.
- Co to było? – głos chłopaka
boleśnie zaatakował moje przewrażliwione receptory słuchu. Skrzywiłam się i
odpowiedziałam, powoli składając sylaby:
- Za du-żo tu e-mo-cji.
- Możemy wyjść.
- Nie. Zaraz się z tym uporam. –
odparłam i rzeczywiście po chwili odzyskałam siebie. Emocje i wspomnienia były
mocno wytłumione i nie docierały do mnie z tak wielką mocą, jak po
przekroczeniu progu. Odetchnęłam z ulgą i puściłam dłoń Jeremiasza, który
patrzył na mnie niepewnie. – Możemy iść dalej. Już powinno być w porządku.
Chłopak
nie odpowiedział nic, a ja podskórnie wyczuwałam, ze nie jest przekonany o tym.
Ale zaczęliśmy iść przez korytarz, zaglądając po kolei ostrożnie do każdego z
pomieszczeń. Puste łóżka, sterylnie wyczyszczony sprzęt i puste, szklane
butelki. W dalszych pokojach znajdowała się jakaś aparatura, której działanie
było dla nas nieznane.
Gdy dotarliśmy
do końca korytarza, który rozwidlał się na dwie strony, pozostawiliśmy za sobą
ponad dwadzieścia pokoi w nienaruszonym stanie. Popatrzyłam najpierw w lewo, a
następnie w prawo. Było ciemno, a gdy tylko poruszyliśmy się, cały korytarz
oświetlił rząd rażących, mlecznobiałych jarzeniówek. Zaskoczona mocnym światłem,
zmrużyłam oczy.
- Musimy się
rozdzielić. – usłyszałam Jeremiasza i nie byłam zachwycona tymi słowami. – Nie
wiadomo czy za chwilę, ktoś się tu nie pojawi. Lepiej jak każdy pójdzie w swoją
stronę i zobaczy, co tam się znajduje.
W moim
przypadku była to strona prawa. Osunęłam się od przyjaciela i zaczęłam
niepewnie kierować w stronę wielkich drzwi, oznaczonych napisem „BL. OP. A2”. Gdy
tylko dotknęłam ich powierzchni, natychmiastowo musiałam utworzyć kolejne
bariery w swoim umyśle. Atak ciemno barwnych wiązek negatywnych emocji zaczął
mnie męczyć. Ale wiedziałam, że przekraczając próg tych drzwi, będzie ich coraz
więcej. Wzięłam się w garść i otworzyłam je. Widok, który za nimi ujrzałam,
zmroził mi krew w żyłach. Zaczęłam intensywną walkę z ludzkimi emocjami i
własnym ciałem, które chciało właśnie zacząć wymiotować.
Coś mi się wydaje, że przez tą swoją wścibskość Jeremiasz i Serafina wpadną kiedyś w kłopoty. A z drugiej strony ciekawa jestem, co zdołają odkryć i czy dowiemy się dzięki temu coś więcej o planach Kiera. Swoją drogą byłam zaskoczona, że Serafina może tak bezkarnie grzebać mu w głowie. Skoro zdołała dowiedzieć się jakie jest hasło do wejścia, to może będzie w stanie wydobyć też informacje o tym tajemniczym piętrze?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i pozdrawiam serdecznie ;)
zwycieze.blogspot.com